Strasznie się cieszę, że mogłam tę książkę przeczytać. Nie byle jaka, przerażająca historia. Czytając ją, mieszało się we mnie bardzo wiele uczuć. Poza tym ta książka przywołała wspomnienia, które najchętniej wywaliłabym ze swego serca, ale to nie istotne w tym momencie. Ważne jest to, jak bardzo przerażającą historię opowiada ta książka, historię, z którą spotkać się może niemal każdy. Czyta się ją naprawdę bardzo, bardzo szybko. Z zapartym tchem wyczekuje się na to, co się wydarzy, czy Malwina zdoła pokonać milczenie i odważy się powiedzieć wszystko to, co kryje się w jej sercu. Przerażająca tajemnica, z którą musi się zmagać. Żeby komuś o tym powiedzieć, musiałaby pokonać strach, a ten jest tak ogromny, że nie pozwala jej na piśnięcie chociażby słówka o tym, czego dopuszcza się jej dziadek.
Czytałam tę książkę z naprawdę ogromną uwagą jednocześnie smutkiem, że coś tak okropnego spotkało dziewczynę, która ma zaledwie trzynaście lat. Nie ukrywam, że sceny, które czytałam niekiedy były aż tak okropne (i obrzydliwe zarazem), że ledwo się powstrzymywałam, aby przewrócić kilka kartek do przodu i nie musieć czytać tych rzeczy... Jednak jakaś siła przyciągała mnie do tej książki, nie pozwalała się oderwać i przestać czytać. Była silniejsza i silniejsza, jakby na siłę kazała mi przyswoić tę przerażającą historię, zapoznać się z niezwykłą tajemnicą tej dziewczynki. Dziewczynki, która miała na tyle odwagi, żeby to wytrzymać, żeby przetrwać te okropne, straszne chwile.
Mimo okropności tej książki, jest wiele przyjemnych chwil, które czyta się z niemalże uśmiechem na ustach. Chociażby młodzieńcza miłość Malwiny, jej pierwsze zakochanie. Wariat to naprawdę miły chłopak, bardzo przyjemna postać. Momenty z nim były bardzo fajne, szkoda, że jest ich tak mało w tej książce, ale w końcu nie na tym opiera się ta historia. Tak sobie myślę, że nie wszyscy ludzie mogą dostrzec w niej to, co dostrzegłam ja. Dla niektórych jest to tylko historia dziewczynki, którą molestuje jej dziadek. Jednak musimy zajrzeć głębiej, dużo, dużo głębiej i poznać prawdziwą istotę tej opowieści. Zło czyha wszędzie, jest na każdym kroku. A my, gdy staniemy się ich ofiarami, musimy znaleźć w sobie siłę, żeby móc krzyczeć - nie milczeć! Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić (wiem coś o tym), jednak nie możemy tracić nadziei, że jeszcze wszystko się ułoży, tak, jak nie straciła nadziei Malwina. Jej niesamowita odwaga zaimponowała mi i byłam naprawdę pod wrażeniem, że odważyła się otworzyć usta. Jedyne, co mną wstrząsnęło niemal tak samo, jak ogólnikowość tej historii, to zachowanie rodziców po wyjaśnieniu całej tajemnicy. A co oni zrobili? Odwrócili się od córki, ze wstydu. To mnie jest wstyd za takich ludzi, którzy nie potrafią obronić, pocieszyć dziecka przed okropnymi wspomnieniami, tylko odwracają się od niego? Ludzie, jak tak można?
Pozostały mi tylko zachęcić Was do tej lektury, bo jest to książka, którą naprawdę trzeba przeczytać. I nie są to tylko moje czcze słowa. Naprawdę... warto. Warto zapoznać się z historią Malwiny, jej rodziny i wszystkiego, przez co musiała przejść. Można wyciągnąć z niej naprawdę trafne wnioski, uświadomić sobie wiele ważnych spraw. Polecam.