Spirala wolności recenzja

Debiut literacki Marka Borcza jest wyjątkowo udany.
" Spirala wolności" to fantastyczny kryminał pełen zagadek. Człowiek zostaje poddany eksperymentom odczłowieczenia, a jego życie jest jak wielka niewiadoma, która sprowadza się do jednego mianownika - tu i teraz.
W " Spirali wolności" przeplata się wiele tajemnic, które od samego początku wciągają jak ruchome piaski. Topiąc się w nich, zdajemy sobie sprawę, że nic nie jest takie oczywiste, jak się wydaje, a każdy kolejny trop nie przynosi odpowiedzi.
Klemens to młody człowiek, przyszły student historii. Przyjeżdża do Pszowa poszukując stancji. Nadzwyczajnym zbiegiem okoliczności przypadkowa starsza pani proponuje mu mieszkanie w kamienicy. Od tego momentu Klemens nie potrafi określić czy to, co wydarza się już pierwszej nocy jest rzeczywistością, czy snem. W owej kamienicy jest wiele mroku, wyobraźnia potęguje się z głośnym tykaniem zegara, trupach upchanych w szafie jego pokoju. Chłopak nie potrafi zdefiniować dziwnych wydarzeń, które dzieją się na jego oczach.
Niezwykle ciekawy jest jego wewnętrzny dyskurs, proba usprawiedliwienia wydarzeń przed sobą i niepokój, którego nie mógł się pozbyć. W trakcie własnego śledztwa , z pomocą emerytowanej archiwistyki natrafia na sprawę tajemniczej Strefy 56. Jak się później okazuje , był to rządowy projekt obejmujący eksperymenty naukowe na młodych ludziach. Specjalne ośrodki, w których w tajemniczy sposób znikali młodzi ludzie. Jedynym ocalałym jest Klemens, który nie pamięta nic, prócz bieżących wydarzeń. Jego mgliste wspomnienia nie przynoszą rozwiązania, wręcz przeciwnie, wszystko coraz bardziej się gmatwa.
Pozostaje także sprawa tajemniczego starca z białą laska, który w niezidentyfikowany sposób likwidował wszystkich świadków Strefy 56. Tak naprawdę nie do końca wiadomo, co się później z nim stało.
Z każdą kolejną stroną fabuła książki się zagęszcza, a tajemnice się nawarstwiają. Książka utrzymana jest w napięciu do ostatnich stron.
Polecam, naprawdę warto po nią sięgnąć!