Miecz Aniołów to moje pierwsze spotkanie z licencjonowanym inkwizytorem Mordimerem Madderdinem. Słyszałem o książce dużo dobrego, a że akurat wpadła mi w ręce postanowiłem bliżej zapoznać się z przygodami Sługi Bożego.
Książka składa się z pięciu różnych historii, które opowiadają o przygodach dzielnego Mordimera w walce ze złem. Już od pierwszych stron przypadł mi do gustu język autora. Piekara potrafi świetnie zrównoważyć dialogi z opisem otaczającego świata. Dzięki temu powieść nie nudzi czytelnika i z przyjemnością pozwala śledzić losy niestrudzonego w odkrywaniu prawdy inkwizytora Jego Ekscelencji biskupa Hez-hezronu.
Mnie osobiście wielce zaintrygowała postać głównego bohatera. Filozofia życia Madderdina jest bardzo oryginalna i często zaskakiwały mnie jego wybory . Z jednej strony Mordimer jest inkwizytorem, który w pełni jest oddany Bogu i z pieśnią na ustach wykonuje należące do niego obowiązki. Z drugiej natomiast życie drugiego człowieka nic dla niego nie znaczy i nie widzi niczego złego w torturach bliźnich. Samo przedstawienie alternatywnego świata( Jezus Chrystus zstąpił z krzyża i zabił swoich wrogów) jest intrygujące i z pewnością nie spodoba osobom bardzo poważnie podchodzącym do kwestii wiary. Nasz inkwizytor jest również ogromnym cynikiem i już po pierwszym opowiadaniu zyskał moją sympatię. Skromny sługa Boży niezachwianie wierzy w słuszność swoich działań i prawdy głoszone przez Święte Officjum. Potrafi jednak dostrzec ułomność ludzi, którzy zasiadają w jego szeregach. Równie często jak głęboką wiarą posługuje się zdrowym rozumem, który pomaga mu wyjść cało z opresji i rozwiązać najtrudniejsze zagadki. Inkwizytor posiada również dwie umiejętności, które opanowało niewielu spośród śmiertelników. Nasz bohater potrafi widzieć zmarłych, a także podróżować do nie-świata. Obie czynności skutkują jednak wymiotami oraz ogólnym wyczerpaniem organizmu.
Polubiłem również towarzyszy naszego dzielnego inkwizytora. Szczególnie Kostucha, który choć pogniewał się z mydłem :
,,Mnie osobiście bardziej przeszkadzał smród bijący z niemal nigdy niemytego ciała mego towarzysza, a także jego nigdy nie pranej odzieży’’.
to był przydatnym kompanem, gdy miało dojść do walki. Mniej do gustu przypadli mi bliźniacy, których zamiłowanie do nad wyraz spokojnych kobiet budzi we mnie odrazę.
Bez wątpienia plusem powieści są świetnie opisane sceny tortur, które mogą być zbyt brutalne dla czytelników o słabszych nerwach. Mordimer opisuje również szczegółowo jak wygląda przesłuchanie z drugiej strony, a także pozwala nam poznać urzędowe tajniki przesłuchań.
,,Jednocześnie szorstką rękawicą przejechał mu z całej siły po poparzonej i złażącej już z ciała skórze ud’’.
W świecie Piekary nie ma litości dla heretyków oraz odstępców od jedynej słusznej wiary. Dlatego ich cierpienie w żaden sposób nie porusza serca Mordimera. Mało tego główny bohater uważa, że właśnie dzięki zbawiennemu cierpieniu dusze grzeszników mogą wreszcie wstąpić na jedyną słuszną drogę, która prowadzi do pełnego oczyszczenia. Sami przyznacie, że jest to dość intrygujące podejście.
W ciekawy sposób rozwiązano również walkę z demonami. W powieści ,,Miecz Aniołów’’ nie są one jedynie bezmyślnymi istotami, które chcą zabijać śmiertelników. Tutaj gra toczy się o coś więcej. Mianowicie o ludzkie dusze i dzielny inkwizytor robi co tylko w jego mocy by szala zwycięstwa była wciąż po jasnej stronie mocy.
Okładka średnio przypadła mi do gustu. Anioł z mieczem w ręku i srebrnej zbroi nie robi na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Podobają mi się natomiast ilustracje wewnątrz książki, które stoją na bardzo wysokim poziomie. Cena 27,99 zł za 446 stron wspaniałej przygody to jak najbardziej uczciwa kwota do zapłaty.
Podsumowując książka przypadła mi do gustu. Myślę, że z pewnością sięgnę po inne tomy opowiadające o przygodach Mordimera Madderdina. Nie mam zbyt dużego doświadczenia z polską fantastyką jednak mam nadzieje, że wkrótce się to zmieni.