"Dziewczyna ze śniegiem we włosach" to debiut szwedzkiej pisarki i dziennikarki Ninni Schulman. Powieść została uznana przez krytykę za przykład najlepszej tradycji skandynawskiego kryminału, i ja osobiście się z tym zgadzam. Jednak twierdzenie znajdujące się na okładce, że "taką powieść chciałaby napisać Camilla Läckberg" uważam za, delikatnie mówiąc, troszkę przesadzone. Z całym szacunkiem dla niewątpliwego talentu pani Schulman, stwierdzam jednak, że "Dziewczyna ze śniegiem we włosach" nie wyróżnia się niczym szczególnym, a już na pewno nie zachwyciła tak bardzo, jak "Fabrykantka aniołków" Läckberg. Ale nie zamierzam tu porównywać jednej i drugiej autorki, ani tym bardziej wieszać na kimś psów, bo też nie ma ku temu większych powodów. Jako wielbicielka (choć początkująca dopiero) skandynawskich kryminałów gorąco kibicuję naszej szwedzkiej debiutantce i z niecierpliwością czekam na jej kolejną książkę z cyklu, w którym główną bohaterką jest Magdalena Hansson.
Centrum wydarzeń mających miejsce w powieści, stanowi trochę senne i wydawałoby się bardzo spokojne miasteczko Hagfors. Tłem natomiast jest przenikliwie mroźny na wskroś skandynawski klimat, gdzie temperatura sięgająca -15°C wydaje się być niemal upałem. Wspomniana już Magdalena, załamana po trudnym i wyczerpującym rozwodzie, po wielu latach pobytu w Sztokholmie przeprowadza się do Hagfors wraz ze swoim adoptowanym synkiem - sześcioletnim Nilsem. Ma nadzieję, że tu odzyska równowagę psychiczną. Jako dziennikarka pisze dla lokalnej gazety artykuły o codziennych, błahych sprawach. Nie spodziewa się jednak, że pewnego dnia wplącze się w niebezpieczną, zagrażającą życiu jej i dziecka międzynarodową aferę.
Magdalena mocno angażuje się w sprawę zaginięcia szesnastoletniej Heddy Losjö, która wychodząc z domu na sylwestrową zabawę, już do niego nie powróciła. Jednym z podejrzanych w sprawie jest mężczyzna, z którym nastolatka miała romans. Kilka dni później miasteczkiem wstrząsa wiadomość, że odnaleziono zwłoki młodej dziewczyny. Czy należą one do Heddy? Sprawą zajmują się Petra Wilander i Christer Berglund, którzy to zagłębiając się coraz bardziej w śledztwo, poznają mroczne sekrety skrywane przez mieszkańców miasteczka. Wówczas jedno z nich będzie musiało wybrać między lojalnością wobec swojej rodziny a pracą, która z założenia ma ścigać przestępców...
Ninni Schulman jako debiutantka spisała się całkiem nieźle. Wątek kryminalny jest ciekawie poprowadzony, a w połączeniu z wątkami fabularnymi, nieustannie pojawiającymi się nowymi postaciami i misternie ułożoną intrygą, rzadko kto jest w stanie odkryć, kto i dlaczego był sprawcą morderstwa. Myślę, że właśnie to najbardziej świadczy o jakości kryminału. Zaskoczenie powinno być wpisane w lekturę tego gatunku, a "Dziewczyna ze śniegiem we włosach" mnie w tym nie zawiodła. Dodatkowy plus dostaje ode mnie ta książka za okładkę. Ciekawa i jak najbardziej oddająca klimat tego, co znajdziemy na kartach powieści.
Problemem może być trochę ilość przewijających się przez powieść osób i wątków z nimi związanych. I tu w grę wkroczył mój nieoceniony notatnik :) Zapisywanie imion i nazwisk opatrzonych lakoniczną notką stało się moją stałą receptą na powstający w głowie chaos przy zbyt dużej ilości danych.
Polecam każdemu, a jeśli chodzi o fanów kryminałów skandynawskich to powinna to być lektura obowiązkowa. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, to przeczytajcie koniecznie!