„W cieniu kaplicy” to drugi z pięciu tomów o przygodach mistrza Hugh z Singelton. Pierwszy tom „Niespokojne kości” podbił moje serce i zapewnił doskonałą rozrywkę na wysokim poziomie. Melvin R. Starr jest z wykształcenia historykiem, w szczególności zainteresowanym czasami średniowiecza. Specjalizuje się w badaniach na temat chirurgii z tamtych czasów, a także zgłębia zawiłości średniowiecznej angielszczyzny. Nic więc dziwnego, że powieść jest wiarygodna i dopracowana w szczegółach. W związku z tym z największą przyjemnością powróciłam do czternastowiecznej Anglii aby towarzyszyć medykowi w kolejnych przygodach.
Pewnego dnia w gąszczu nieopodal kaplicy św. Andrzeja znalezione zostają zwłoki Alana - nadzorcy folwarcznego. Na miejsce zdarzenia wezwany zostaje mistrza Hugh z Singelton, który pod nieobecność lorda Gilberta pełni opiekę nad Bampton. Wszystko wskazuje na to, że nadzorca został zaatakowany przez dzikie zwierzę, które rozszarpało gardło mężczyzny. Jednak po oględzinach medyk zaczyna mieć wątpliwości co do autentyczności tej wersji wydarzeń. Nie dość, że krwi jest za mało, co ewidentnie wskazuje, że denat zmarł w innym miejscu, to jeszcze od lat nie widziano wilków na terenie Bampton, a właśnie to zwierze uznane zostało przez koronera za sprawcę tragedii. Zagadka komplikuje się jeszcze bardziej, gdyż niedługo później znalezione zostają kolejne zwłoki...
Akcja powieści toczy się swoim własnym, spokojnym rytmem, jednak ani przez moment nie nudzi czytelnika. Pierwszoosobowy narrator używa nieco archaicznego języka, co nadaje jego opowieści autentyczności. Mistrza Hugh z Singelton to jedna z najsympatyczniejszych bohaterów książkowych jakie dane mi było poznać. Autor doskonale wyważył jego postać, dzięki temu medyk jest bystry i inteligentny, ale nie przemądrzały, cechuje go odwaga, chociaż strach nie jest mu obcy, kieruje się nie tylko rozumem, ale i sercem, a jego nieporadność w stosunku do kobiet jest niesamowicie urocza.
Aby sięgnąć po „W cieniu kaplicy” nie trzeba znać poprzedniego tomu. Autor w kilku zdaniach zapoznaje czytelnika z wcześniejszymi wydarzeniami, jednak co najważniejsze nie zdradza zakończania pierwszej zagadki z jaką musiał się zmierzyć medyk. Mimo tego zachęcam wszystkich do rozpoczęcia znajomości z Hugh od pierwszej części, gdyż ta seria jest zdecydowanie warta uwagi!
Jedyne co zupełnie nie przypadło mi do gustu to okładka książki, a raczej facet przedstawiony na ilustracji. Grafika z tomu pierwszego miała swój specyficzny, tajemniczy klimat, zachęcała do lektury. Natomiast ilustracja z kolejnej części jest wyjątkowo nieudana. Mężczyzna na okładce to jakiś picuś, który pasuje raczej do książki dla nastolatek. Na szczęście nie ma to żadnego wpływu na zachwycający odbiór treści ukrytej w środku.
„W cieniu kaplicy” można uznać za kryminał, jednak wątek morderstwa wcale nie jest najważniejszy. Na pierwszy plan wysuwa się tło społeczno-obyczajowe, zwykłe życie bohaterów, dylematy dnia codziennego mistrza Hugh. Najlepsze w tej historii jest to, ze trzyma w napięciu do samego końca. Do ostatnich stron nie mogłam wymyślić rozwiązania zagadki. Brak przewidywalności jest zdecydowanym atutem tej publikacji, dzięki temu książka usatysfakcjonuje nawet wymagających czytelników.
Już nie mogę doczekać się kolejnego tomu przygód Hugh z Singelton, szczególnie, ze to w nim zostanie rozwinięty wątek miłosny. Nie mówiłam wam tego wcześniej, ale serce bohatera zabiło mocniej na widok Kate Caxton, córki sklepikarza, która również jest zainteresowana bliższą znajomością z uroczym medykiem. Gorąco polecam! Warto!