Piękna, intrygująca, inteligentna – to i wiele innych rzeczy można powiedzieć o Pilar, Kolumbijce pochodzącej z wyższych sfer. Dla kogoś takiego jak ona kariera w niemal każdej dziedzinie stała otworem. Ona wybrała jednak... narkobiznes. Jako stewardessa poznaje Ernesta, dilera kokainy, który wprowadza ją w nieznany dotąd świat. Pilar znakomicie się w nim odnajduje, szybko stając się osobą pożądaną i cenioną, czyli prawdziwą narkotykową księżniczką.
„Uwikłana” to znakomity przykład dobrej, niesamowicie dopracowanej literatury faktu. To nic innego jak historia kobiety, która najpierw zawojowała kokainowy świat, a później wcieliła się w rolę agentki, tajnej informatorki, pomagającej policji w schwytaniu najgroźniejszych przedstawicieli narkobiznesu. Ryzykując życiem swoim i bliskich, Pilar była nieustraszona w swojej nowej roli. Bruce Porter, który wykłada w Podyplomowej Szkole Dziennikarstwa na Uniwersytecie Columbia, spisał jej niezwykłe losy. Trzeba powiedzieć jedno: ta książka to kawał ciężkiej, dziennikarskiej roboty, za którą chylę czoła przed autorem.
Czytelnik ani przez chwilę nie wątpi w rzetelność, z jaką Bruce Porter musiał zebrać wszystkie potrzebne informacje, by później skomponować je w całość, która zresztą nie należy do najcieńszych, skoro książka liczy sobie niemalże 500 stron. Postać Pilar została przedstawiona bardzo barwnie i przede wszystkim precyzyjnie: wiemy, jak wyglądały jej najmłodsze lata, jednak prawdziwa akcja zaczyna się w chwili, w której poznaje swojego pierwszego męża, Ernesta. W tym samym dniu jej życie zmienia się całkowicie, ponieważ trafia w sam środek kartelu zajmującego się szmuglowaniem kilogramów kokainy do Stanów Zjednoczonych. Autor nie koncentruje się wyłącznie na biografii kobiety; sporo miejsca poświęca także policjantom, którym później przyszło pracować z Pilar, znakomicie wprowadza również do narkotykowego światka. Z łatwością można przenieść się w czasie do lat 70. czy 80. i obserwować kokainową epidemię, z którą amerykański rząd radził sobie z niewielką skutecznością. Zatrważające ilości narkotyków, dilerzy czający się na każdym rogu ulicy, zabójstwa, porwania, pobicia, niewyjaśnione zniknięcia – to wszystko działo się tuż pod nosem policji, która nie była w stanie nad wszystkim zapanować. Pomoc Pilar, która przez lata zajmowała się przemytem kokainy, okazała się nieoceniona, choć niekoniecznie... doceniona.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki. Autor dotarł do naprawdę wielu ludzi, w tym również do rodziny i znajomych bohaterki. Poszczególne rozdziały przeplatane są cytatami z wypowiedzi różnych osób, dzięki czemu czytelnik może funkcjonować w naprawdę szeroko zakrojonej przestrzeni. A to tylko wzmacnia wiarygodność; wątpię, by autor w którymkolwiek miejscu koloryzował, zamiast tego z niezłym dziennikarskim zacięciem prezentował fakty, od czasu do czasu dodając coś od siebie, jednak nie w nachalny sposób. Nie czuję, bym została poddana jakiejkolwiek perswazji; obiektywizm został zachowany na tyle, że pozwolił mi swobodnie ustosunkować się do przedstawianych wydarzeń.
W oczy rzuciła mi się także szczegółowość książki. Miejscami była nawet nieco przesadzona, np. jeśli pojawiała się nazwa jakiejś wyspy, autor dodawał informacje geograficzne, które brzmiały jak wycinek z podręcznika szkolnego. Uważam, że aż tak duża dbałość o detale była całkowicie zbędna. Na szczęście w znaczącej części można w pełni ją uzasadnić. Dzięki niej nie czułam, by cokolwiek zostało pominięte, narracja jest prowadzona konsekwentnie do samego końca, odpowiadając po drodze na wszelkie pytania, które mi się nasuwały. Bardzo mi się spodobało, że książka wychodziła naprzeciw moim oczekiwaniom i nie pozostawiła po sobie nawet odrobiny niedosytu.
Sama historia jest po prostu warta uwagi. Pilar, choć może nie była aniołkiem, stale budziła we mnie podziw. Wykazywała się ogromną odwagą i pewnością siebie, szczególnie w sytuacjach kryzysowych (dwukrotnie została uprowadzona). Mój szacunek do niej mimowolnie rósł, zwłaszcza że stale sobie przypominałam, że to nie jakaś zmyślona bohaterka literacka, tylko człowiek z krwi i kości. „Operacja Księżniczka”, która stała się jedną ze skuteczniejszych policyjnych akcji, mających ograniczyć przemyt kokainy oraz pranie brudnych pieniędzy, mogła równie dobrze zakończyć się jej śmiercią. Bardzo się cieszę, że Bruce Porter odnalazł tę kobietę, dotarł też do wielu innych ludzi i materiałów, które pozwoliły mu złożyć z tego historię wciągającą tak samo, jak dobra powieść sensacyjna. Tyle że to wydarzyło się naprawdę.
Polecam każdemu, kto interesuje się podobną tematyką. Historia Pilar to znakomity materiał dla kina akcji, a przyjemny w odbiorze, drobiazgowy styl autora „Uwikłanej” sprawi, że nie odczuje się znużenia czy przytłoczenia tymi wszystkimi faktami. Chapeau bas, panie Porter.