"Chłopak z lasu" to niesamowita książka, w której magia i
baśniowość miesza się z całkiem realnymi, nieraz przyziemnymi
problemami 12-letniej dziewczynki i jej rówieśników. Mimo iż jest ona
adresowana do młodszych nastolatków, sądzę, że koniecznie powinni ją
przeczytać także ich rodzice. Jak przystało na skandynawską literaturę
pewne kwestie (dojrzewanie, seksualność nastolatków, ich pierwsze
zauroczenia) potraktowane są bardzo rzeczowo, bez lukru i owijania w
bawełnę. Niektórych może to oczywiście razić, mogą mieć nadzieję,
że ich nastoletnie dzieci "nie myślą o tych sprawach", ale...
Doskonale pamiętam, co mi i moim koleżankom siedziało w głowach, gdy
byłyśmy rówieśnicami głównej bohaterki książki, Mony.
Przejdźmy jednak do treści. Tytułowy "Chłopak z lasu",
czyli Mikael, to dziwny, małomówny, tajemniczy nastolatek, outsider,
którego dwunastoletnia Mona spotyka na swej drodze podczas wakacji na wsi.
Brzmi banalnie i oklepanie? Och, nic z tych rzeczy ! Powiedziałabym, że
klimat nieco przypomina "Zmierzch" Stephanie Meyer - przystojny,
pociągający, choć nieco zaniedbany chłopak o hipnotyzującym
spojrzeniu, który nie wiadomo gdzie mieszka i kim tak naprawdę jest.
Trudno oprzeć się urokowi Mikaela, bo jakaś dziwna siła przyciąga
Monę do chłopca i nastolatka szuka okazji, by się z nim spotkać, a to
bywa trudne i zależne od... pogody. Nie, tym razem to nie wampir, ale
prawda jest równie zaskakujaca i naznaczona szwedzkimi wierzeniami,
baśniami. Cała książka jest jednym wielkim nawiązaniem do dawnych
wierzeń, które mieszają się z problemami nastolatków - znajdziemy tu i
trudne decyzje po rozwodzie rodziców, skomplikowane relacje rodzinne,
poczucie odrzucenia, odtrącenia i wielką chęć buntu, samodzielności.
Nie jest to łatwa, banalna lektura - ona sięga głębiej.
Sam pomysł na zarysowanie historii zakazanej miłości nie jest może
nowatorski, ale sposób, w jaki została ona podana - już tak. Rzeczowo i
bez owijania w bawełnę, bez lukru i zbędnych ozdobników. Książka
fascynuje i wciąga, a jej smutny (a może pełen nadziei ?) finał dużo
nam mówi o kondycji współczesnych rodzin, o dramatach dorastającyh
dzieci. Styl pisania jest prosty, pełen młodzieżowych zwrotów, które
brzmią prawdziwie i nie odbieramy wrażenia "sztuczności"
dialogów. W tle poznajemy charakterystyczne dla tamtejszej kultury
baśnie. I są one ważną osią dla całej książki. Bardzo ciekawie się
je odkrywa, przybliżają szwedzki folklor, dodają kolorytu i magii.
Wydawnictwu "Zakamarki" należą się brawa za wydawanie
mądrych, dobrych, nieszablonowych książek dla dzieci. Bardzo żałuję,
że w swojej ofercie nie mają więcej powieści napisanych z myślą o
młodszych nastolatkach. Wszakże to niezwykle trudny, ale też istotny
wiek w życiu każdego z nas, gdy buduje się osobowość, a narastające
problemy - z samym sobą i z całym światem - zaczynają przygniatać
młodego człowieka. W tej książce niejedna dziewczynka (bo mimo wszystko
uważam, że to raczej do nich adresowana jest powieść) odnajdzie siebie
i swój świat. Świat telefonów, psiapsiółek, pierwszych miłości,
problemów z rodzicami (och, sceny "pyskowania" głównej
bohaterki przypominały mi domowe awantury z mymi pasierbicami...),
niezrozumienie przez wszystkich.Świetna książka!