Wierzę, że mnie zrozumiecie, kiedy przyszła do mnie książka Sarah J. Maas po prostu musiałam się za nią zabrać, czułam się wręcz niecierpliwa i spragniona twórczości tej autorki. Z uwagą wręcz śledziłam wiadomości wydawnictwa, kiedy się ukaże pierwszy tom cyklu Księżycowe Miasto. Wiele razy podkreślałam, że twórczość Sarah idealnie wpasowuje się w moje czytelnicze gusta, zawsze dzieje się coś ciekawego, tajemniczego i co ważniejsze poznaje się nowy, ogromy świat, w którym chciałoby się samemu zamieszkać. „Dom Ziemi i Krwi” w pewien sposób jest czymś innym, oprócz świata przepełnionego magią otrzymujemy także zbrodnię, tajemnicę oraz romans. Jesteście na to gotowi? Czy Sarah J. Mass utrzymała swój poziom?
Główną bohaterką „Dom ziemi i krwi. Część 1” jest Bryce Quinlan, jest to dziewczyna, która jest w połowie Fae, a w połowie człowiekiem. Zamieszkuje w mieście Lunathion czerpiąc niego wszystko, co tylko jest w stanie zyskać. To miasto jest nazywane także Księżycowym Miastem, czci boginię Lunę, która jest jego patronką. Jest wspaniałe, zamieszkują je różne magiczne istoty. Bryce pracuje w galerii z magicznymi antykami, które nie są tak do końca legalne, ale kto by się tym przejmował? Sprzedaje to, co daje jej szef. Czas po pracy, a zwłaszcza noce pożytkuje znacznie przyjemniej wspólnie ze swoimi przyjaciółmi przesiadując i tańcząc w klubach. Jej najlepszą przyjaciółką jest Danika, z którą także mieszka w pewnej kamienicy, która z pewnością nie należy do tych, które cieszą się dobrą sławą i opinią. Danika należy do Watahy Diabłów, jest dzielna i odważna ma wszelkie predyspozycje ku temu, aby zostać przywódcą. Wataha Diabłów pilnuje porządku w mieście, dba o jego mieszkańców, co jest łatwym zadaniem, uwłacza, kiedy na wolność wychodzą niebezpieczni przestępcy. Jednym z nich jest ktoś bezwzględny, kogo niegdyś schwytała Danika, pozostaje pytanie czy będzie chciał zemsty? Tacy jak on nie zapominają, przyczają się, knują i uderzają, kiedy się tego najmniej spodziewano. Wszystko się zmienia, a świat Bryce rozpada, kiedy pewnej nocy wracając do domu zastaje widok makabryczny, jej przyjaciele zostali zamordowani, wszystko tonie w ich krwi. Czy to zemsta? A może to dopiero początek śledztwa, które będzie musiała przeprowadzić główna bohaterka?
„Dom ziemi i krwi. Część 1” mogę określić słowem, wow! Autorka nie dość, że wrzuciła mnie do tak fantastycznego świata, to wykreowała tyle ciekawych postaci, od których wprost nie mogłam się rozerwać. Z początku ich ilość może nieco przytłoczyć, jednak nie trwa to zbyt długo, a z czasem szybciej zaczynamy je kojarzyć. Początki złożonych powieści nigdy nie są takie proste, czytelnik musi przyswoić sporo informacji, jednak im dalej, tym bardziej się człowiek wciąga, a nawet żyje tym, co przekazała nam autorka. Nie mogłam się doczekać tej powieści i równie mocno nie potrafiłam odłożyć na półkę.
Czy to faktycznie nieco inna Sarah J. Mass niż ta, do której przywykliśmy? Myślę, że tak, świat i wydarzenia fantastyczne są bardziej widoczne niż przy wcześniejszych działach autorki. Ogrom fantastycznych istot, potężna magia, domy oraz ich klasyfikacja, po prostu miodzio. To jest to, co tygryski lubią najbardziej. Bryce jest bohaterką, która nie jest krystalicznie doskonała, jest imprezowiczką cieszącą się życiem, łapie je mocno i wydziera wprost wszystko, co tylko możliwe. A co dalej? Myślę, że musicie się dowiedzieć osobiście. Zdradzę tylko fakt, że bez drugiej części byłoby mi zwyczajnie źle. Musiałabym na nią oczekiwać i cierpieć katusze znane książkoholikom zbyt dobrze.