Lustro w śniegu to lektura obyczajowa o standardowej liczbie stron. Jej autorką jest nieznana mi dotąd Monika Sawka, która tym sposobem zadebiutowała. Książkę miałam przyjemność przeczytać już jakiś czas temu dzięki Klubowi Recenzenta serwisu nakanapie.pl, ale nie mogłam zabrać się na napisanie recenzji.
Przechodząc do tematu, książka moim zdaniem nie wyróżnia się na tle innych ani okładką, ani opisem. Choć okładka bardzo mi się podoba i była to pierwsza rzecz, na którą zwróciłam uwagę zaraz po opisie, to ten mimo iż jest ciekawy i pociągający wydaje mi się dość zwykły.
Nasi bohaterowie to damsko-męska grupa przyjaciół, wśród których pierwsze skrzypce odgrywa Ania. Autorka dobrze skonstruowała postacie i wykreowała ich charaktery – doskonale poznałam bohaterów książki i choć miewam co do niektórych mieszane uczucia to nie przeszkodził mi ten fakt dokończeniu lektury. Pomysłodawcą imprezy sylwestrowej, o której czytamy w opisie był Borys. Zaproponował spotkanie w domku znajdującym się w górach, by poodnawiać stare znajomości. Książkowy team wyjeżdża więc w wspomniane góry i udaje się na spacer po okolicy rozkoszując się pięknymi pejzażami. Jednak Ania miewa złe przeczucia, a każdy wie z doświadczenia, że kobieca intuicja rzadko zawodzi! Grupa dawnych przyjaciół gubi się w lesie, a zmrok i śnieg nie pomaga im w zorientowaniu się gdzie właściwie są. Droga do domu została utrudniona, a powrót był w tamtym momencie niemalże niemożliwy, więc spacerowicze postanowili schronić się w górskiej chacie odciętej od prądu. A jakby tego było mało to oczywiście zabrakło też jedzenia. Nagle pojawia się Paweł – tajemniczy wędrowiec, który spotęgował szerzące się wśród przyjaciół napięcie i strach. Mężczyzna nie miał dobrych zamiarów, a Ani i reszcie powoli znika zdrowy rozsądek na rzecz stresu…
Historia z pewnością ciekawa i wciągająca, lecz momentami troszkę nudnawa… Ale! Debiutująca autorka wspaniale przedstawiła emocje bohaterów, wzrastające napięcie i w pełni opisała wykreowane sytuacje. Można było poczuć tą grozę płynącą z górskiej chatki i stres od uczestników wyprawy. Wczułam się w historię pani Sawki, która odwaliła naprawdę fajną i dobrą robotę. Być może nie wszystko było doskonałe, to bardzo mi się podobało. Intrygowała mnie, podobała mi się obrazowość sytuacji i bohaterów. Niestety niekiedy nie potrafiłam się zorientować w fabule, przez co straciła na spójności.