O wampirach zostało powiedziane już wszystko. Na przestrzeni lat, mieliśmy okazję poznać najróżniejsze wariacje odnośnie tych istot nadprzyrodzonych. Od typowych krwiopijców pożywiających się na ludziach, po błyszczących w słońcu wampirów wegetarian. Właśnie z tego powodu można było odnieś wrażenie, że już żadnemu pisarzowi nie uda się zaskoczyć czytelnika jakimiś nowymi rewelacjami w związku z tymi istotami. Jakże błędne myślenie. … Można się o tym przekonać sięgając po powieść Polowanie, autorstwa Andrew Fukudy.
Gene jest inny niż reszta jego rówieśników. Jest heperem! Właśnie z tego powodu musi robić wszystko, aby zachować pozory bycia tak jak cała reszta społeczeństwa. W innym przypadku szybko stałby się „zwierzyną łowną”, chociaż nie potrwałoby to zbyt długo…. Chłopak nie potrafi, bowiem biegać na tyle szybko, aby zdołać uciec istotom poruszającym się z taką szybkością, że ich kontury zdają się rozmywać. Jedynym jego atutem jest to, że słońce mu nie szkodzi.
Chłopakowi do tej pory udawało się pozostawać niezauważonym wśród „stada drapieżników”, a wszystko dzięki zasadom wpojonym mu przez ojca. Nie spodziewa się jednak, że ogłoszone właśnie Wielkie Łowy, nie tylko przewrócą jego życie do góry nogami, ale także mogą odkryć jego tajemnicę. Co z tego wyniknie?
Andrew Fukuda jest w połowie Japończykiem i Chińczykiem. Z wykształcenia: historyk, który ukończył studia na Cornell University. Później rozpoczął pracę z imigrancką młodzieżą mieszkającą w Chinatown na Manhattanie. Doświadczenia, które tam zebrał skłoniły go do napisania i wydania debiutanckiej powieści Crossing. Polowanie jest jego drugą pozycją w dorobku pisarskim, a także tomem rozpoczynającym trylogię o tym samym tytule.
Powieść interesowała mnie od momentu, kiedy została opublikowana wiadomość, że jedno z polskich wydawnictw zakupiło prawa do jej wydania. Z niecierpliwością oczekiwałam premiery, dlatego pewnie nikogo nie zdziwię, gdy napiszę, że gdy książka trafiła już w moje ręce to skwapliwie zabrałam się za lekturę. No i tu mam małą zagwozdkę, bo szczerze mówiąc, spodziewałam się czegoś ciut innego. Nie chodzi mi o to, iż książka mnie nie wciągnęła, bo tak się stało. Autor intryguje i trzyma w niepewności od początku. Z małymi tylko przerwami na dość przewidywalne rozwiązania drugoplanowych wątków. Jednak takich momentów jest niewiele i raczej giną one wśród zalewu sytuacji dość nieprzewidywalnych i wywołujących lekki dreszczyk niepokoju. Mimo to cały czas odnosiłam wrażenie, iż historia jest niepełna, że brakuje w niej dość ważnej i znaczącej części…. Chodzi mi o wyjaśnienie jak doszło do tego, że praktycznie całe społeczeństwo zmieniło się w krwiopijców. Być może był to celowy zabieg i Fukuda wyjawi znacznie więcej z tego zagadnienia w kolejnym tomie, ale i tak brakowało mi, chociaż lekkiego zasugerowania, co tak naprawdę mogło się wydarzyć.
No właśnie, jeżeli już przy wampirach jesteśmy. W sumie to w całej książce nie padło nawet jedno takie określenie. Zazwyczaj takie osoby określane były mianem „nowych ludzi”, a całe społeczeństwo nazywano „ludem”. Zastanawiacie się pewnie, o co chodzi z tym zaskoczeniem w kreacji tych istot, ano o to, że oprócz chłeptania ludzkiej krwi, która według nich jest prawdziwym rarytasem (zwłaszcza, że heperzy, czyli normalni ludzie, są już na wymarciu), lubują się także w ogałacaniu swoich ofiar ze wszystkich tkanek. Tacy krwiopijcy – ludożercy (właściwie to w tym wypadku pasowałoby określenie heperożercy). Poza tym ulepszeniem, wampiry Fukudy pozostają spokrewnieni z tymi tworzonymi przez Anne Rice, czy Brama Stokera. Słońce potrafi ich zabić… a właśnie, jak już przy tym jesteśmy. Niektóre z dość dosadnych opisów, co dzieje się z ciałami „ludzi” po wystawieniu ich na słońce wzbudziły we mnie lekkie obrzydzenie. Pewnie przez dłuższy czas nie będę wstanie skusić się na pizzę (sami dowiecie się, co ma jedno do drugiego).
W czasie lektury Polowania nie ma czasu na nudę. Tutaj cały czas coś się dzieje, nawet wtedy, kiedy główny bohater wraca pamięciom do przeszłości. Jeżeli chodzi natomiast o samo zakończenie, to w tym przypadku tempo akcji można określić mianem lotu błyskawicy pełnego niespodziewanych zwrotów. Po prostu przykuwa do książki, aż do momentu, kiedy przeczyta się ostatnie słowo.
Jednym słowem mówiąc, Polowanie to typowy tom wprowadzający do całej historii, którego głównym zadaniem jest jedynie zaciekawienie czytelnika światem wykreowanym przez autora. Tak poprowadzona historia budzi więcej pytań niż odpowiedzi, dzięki czemu pisarz zyskuje pewność, że czytelnik sięgnie po kolejną część. Ja ze swojej strony polecam, zwłaszcza, że książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie.