"Lissy" to druga w dorobku powieść Luci d'Andrei, którą miałam okazję przeczytać. Jest to powieść interesująca i nietuzinkowa ze względu na styl pisarza, który zapewne nie wszystkim będzie odpowiadać. Podobnie jak w "Istocie zła" i tu chwilami ma się wrażenie, że choć z pozoru wydarzenia łączą się ze sobą, to jednak poszczególne rozdziały można odbierać jako pojedyncze wizje, nieco abstrakcyjne. Mamy mnóstwo nawiązań do pełnych ukrytych znaczeń i przemocy baśni braci Grimm, sceneria wydarzeń - maleńka górska wioska, chata u zbocza góry, w której mieszka pustelnik - tworzy mroczny klimat. Aż prosi się jeszcze o jakiegoś mitycznego stwora, znajdzie się i on - ale poza tym będzie to też opowieść o miłości, opętaniu, sile i... mafii.
"Lissy" jest nietypowym doświadczeniem czytelniczym. Zaczyna się jak stary dobry film kryminalny. Młoda żona przedsiębiorczego mafiozo Herr Wegenera, Marlene, decyduje się na ucieczkę z domu. Zabiera ze sobą ukryty w sejfie aksamitny woreczek z jego tajemniczą zawartością. Zawartość owa jest tak cenna, że jej zniknięcie stawia na szali życie samego Herr Wegenera. Zrobi on więc wszystko, by odnaleźć Marlene, a przede wszystkim odzyskać ukradzioną przez nią rzecz. Nie cofnie się przed niczym, włącznie z tym by sprzymierzyć się z samym diabłem.
Traf chce, że podczas swej spektakularnej ucieczki, Marlene traci panowanie nad autem i rozbija się w pobliżu masywu górskiego, w którym próżno szukać żywego ducha. Dziewczyna ma jednak szczęście, ponieważ znajduje ją i zabiera do swej chaty żyjący samotnie Simon Keller.
Simon jest starszym, lecz krzepkim mężczyzną. Podobnie jak jego ojciec i dalsi przodkowie w linii męskiej zajmuje się ziołolecznictwem i czytaniem oraz przepisywaniem Biblii. Jego dom wypełniają wypchane zwierzęta o osobliwym wyglądzie - łączące w sobie cechy różnych gatunków. Mężczyzna zajmuje się polowaniem, hoduje też świnie. Wydaje się, że może pomóc Marlene nie tylko odzyskać zdrowie, ale i uchronić ją przed wyrokiem, jaki wydał na nią mąż. Jednak, czy młoda kobieta do końca może mu zaufać? Co ukrywa ten człowiek gór? I kim okaże się tytułowa Lissy?
Powieść była naprawdę zaskakująca swoją mroczną i posępną atmosferą. Decyzje, które podejmowali bohaterowie wynikały z tego, co spotkało ich w życiu. Autor umożliwił czytelnikom wgląd w psychikę postaci, ale niektórzy do samego końca stanowili dla mnie zagadkę. Wariat czy zraniony wrażliwiec? Dobry czy zły? Granica jest płynna, nic nie jest białe lub czarne, za to z całą masą odcieni szarości. Tu akurat zgodzę się z porównaniem, że d'Andrea postrzega naturę zła w człowieku podobnie jak Stephen King. Jednak powieści obydwu pisarzy są zupełnie inne. Do stylu Włocha trzeba się przekonać, ale jestem pewna, że można się nim zarówno zafascynować, jak i znienawidzić. Niemniej "Lissy" zapamiętam raczej dobrze.