„Lewiatan” to wielki potwór morski o kilku lub kilkudziesięciu workach trawiennych. Potwór ten został kilkakrotnie wspomniany w Biblii. Dziś jest to określenie wieloryba. Powieść „Lewiatan” jest drugą częścią przygód Nefilima Aarona Corbeta.
Aaron Corbet jest Nefilimem. Do tego jest także Wybrańcem, pomostem między Bogiem a Upadłymi. Młodszego brata porwał Werchiel a rodzice nie żyją. Do tego musiał zrezygnować ze szkoły oraz znajomości z Vilmą. Musiał to zrobić, aby wraz z Kamaelem, który stał się jego opiekunem, odnaleźć Aerie. Aerie to miejsce, gdzie zbierają się Upadli. Miejsce, które jest malutką częścią Raju Eden. Po długiej podróży bohaterowie znajdują się w spokojnym miasteczku. Wszystko jest piękne. Aaron wynajął pokój, Gabriel mógł się najeść i odpocząć a Kamael… Kamael został porwany. To wydarzenie zapoczątkowało inne. Dla Aarona był to tylko początek ważnych wydarzeń.
Masz jego oczy. Masz oczy swojego ojca.
Po „Lewiatana” sięgnęłam chętnie. Znów zachęciła mnie okładka i grafiki przy rozdziałach. Czcionka taka sama jak w poprzedniej książce. Dzięki niej można czytać trochę szybciej. Jednak u mnie to nie zadziałało. Wszystko pisane jest takim samym stylem, jednak brakowało mi czegoś. Sama nie wiem czego.
Akcja szybko się rozwijała. Bodajże na samym początku książki pojawiają się Orisha. Jest to rasa stworzona przez Upadłe Anioły. Za zadanie mają tropić Nefilimów i zaprowadzać przed oblicze Werchiela, dowódcy Potęg. W chwili pojawienia się Aarona, Kamaela i Gabriela w lesie znajdują się tam Orisha. Nefilim zabija większość, jednak jeden rani Gabriela. Bardzo przywiązałam się do psa i nie wyobrażałam sobie książki bez niego.
Wspomniałam już o Gabrielu. Jest to biszkoptowy labrador Aarona. Kamaela (z wzajemnością) traktuje z szacunkiem, jednak nie lubi go za bardzo. Pies od samego początku zaskakiwał mnie swoimi wypowiedziami. Potrafił mnie rozśmieszyć większością swoich tekstów. Jak każdy pies jego rasy mógłby jeść cały dzień. Większość jego wypowiedzi sprowadza się właśnie do tego, że jest bardzo głodny i zjadłby coś. Powiedział także, że mógłby zjeść kocią karmę, co rozłożyło mnie na łopatki.
W powieści pojawiają się nowe postaci. Są to wcześniej wspomniani Orisha, nowi Upadli, tytułowy Lewiatan oraz Archanioł Gabriel. O tym ostatnim zapewne duo słyszeliście. To on zwiastował Maryi. Był, jest i będzie posłańcem Boga. Zobaczył on a Nefilimie, Aaronie Corbecie nowego posłańca. Podczas ostatecznej walki wraz ze swoim bratem, Kamaelem, przyglądał się naszemu bohaterowi. Uznał, że jest potężny, oraz że przepowiednia się ziściła.
Sama nie wiem, jak ocenić książkę. Miejscami jest ciągająca, że nie chce się jej odłożyć, z drugiej strony są fragmenty, gdzie praktycznie nic się nie dzieje i miałam ochotę dać ją mojej suczce lub mojemu kotkowi do zabawy. Ogólnie książka wypada bardzo dobrze. Mogę napisać, że trzyma poziom pierwszej części.
Będę ją polecać. Oczywiście wraz z pierwszą częścią. Każdy, kto interesuje się fantastyką, aniołami, Nefilimami znajdzie tu coś dla siebie. Przekonać Was do tego może opis każdej rasy. Może nie jest szczegółowy, ale możemy zobaczyć, jak Sniegoski wyobraża je sobie. Język jest lekki, więc nie ma znaczenia czy/ czyta się ją, gdy ma się 10 lat lub 16. Każdy ją zrozumie.
Moja ocena: 8/10