Jestem totalnie zauroczona tą książką! Po samym opisie myślałam, że będzie to taki typowy romans, cała historia będzie kręciła się wokół dwójki zakochanych i właściwie tyle. Nie spodziewałam się, że ta książka okaże się tak wartościowa, chociaż prawdopodobnie powinnam to przewidzieć ze względu na to, jaka była pierwsza książka tej autorki.
"To właśnie mnie zachwyca, gdy myślę o kondycji ludzkiej: że potrafimy raz za razem podnosić się po kolejnych ciosach i dalej robić swoje."
Cassie postawiła na karierę - jest genialną ratowniczką, ma stabilną pozycję w straży pożarnej w Austin, wspina się po stopniach kariery, a już niedługo ma zostać uhonorowana nagrodą za odwagę. Właściwie wszystko w jej życiu kręci się wokół pracy i tylko tam osiąga sukcesy. W życiu prywatnym nie dopuszcza do siebie żadnego mężczyzny i ciągle nosi w sobie urazę i nienawiść do matki, która opuściła ją i jej ojca dla innego mężczyzny w jej szesnaste urodziny. Aż w końcu jeden incydent przekreśla jej dotychczasowe życie, wyjeżdża opiekować się chorą matką, a w nowej remizie pojawia się mężczyzna, który stopi lodowy mur wokół jej serca. Brzmi banalnie i typowo dla romansów, czyż nie?
Ale nic bardziej mylnego! Według mnie, ten romans to tylko dodatek do całej historii. Tak naprawdę ta historia daje nadzieje na "lepsze jutro". Pokazuje, że nasze życie nigdy nie jak łatwe, zawsze dzieje się coś niespodziewanego, coś co nas rani, zaskakuje, odmienia, ale my zawsze jakoś sobie z tym wszystkim radzimy. Pokazuje jak trauma z dzieciństwa może wpłynąć na nasze późniejsze życie, osobowość. Jak trudno przezwyciężyć cały ten ból i wybaczyć komuś, kto ogromnie nas skrzywdził. Opowiada o zrozumieniu, które przychodzi chyba jeszcze trudniej niż samo wybaczenie. I w końcu opowiada też o miłości, tej nagłej, pięknej, która niemal pojawia się z nikąd, nieproszona, ale potrafi przetrwać naprawdę wiele.
"Kiedy człowiek wybiera miłość, choć tyle razy zawiódł się na ludziach, którzy nagle z jego życia znikali, łamiąc mu serce... Kiedy człowiek dobrze już wie, jakie trudne jest życie, a jednak mimo to wybiera miłość... To nie jest oznaka słabości, tylko odwagi."
Bardzo podobała mi się główna bohaterka; skupiona na celu i dążąca do niego, każdego dnia udowadniała, że kobieta wcale nie musi być gorsza od mężczyzna, ba! nawet może być lepsza, że kobieta również może spełniać się w "męskim" zawodzie. Lubię takie bohaterki, bo pokazują prawdziwą kobiecą siłę. Często denerwuje mnie, kiedy główne bohaterki to takie "potulne myszki", które zrobią wszystko, co ktoś im powie. Dlatego tak bardzo silna, niezależna Cassie przypadła mi do gustu.
Ta historia dojrzewa razem z nami, kiedy odkrywamy kolejne wydarzenia. Miałam wrażenie jakby autorka pisząc ją, z każdą stroną, sama się do niej coraz bardziej przekonywała. Ta opowieść rozkwita powoli, niczym kwiat i zmierza w bardzo dobrym kierunku.
"W przebaczeniu chodzi o to, żeby dać swojej głowie odpocząć. (...) Chodzi o to, żeby przyznać przed sobą samym, że ktoś nas skrzywdził, i to zaakceptować."
Nie dajcie się zwieść - czytając o cierpieniu, przebaczaniu, odkupienia - że to smutna historia. Być może mój opis nieco tak brzmi, ale ani trochę tak nie jest! Zabawna i pełna ciepła, to taka lekka opowieść o trudnych tematach, przeczytacie ją nawet w jeden wieczór, bo nie będziecie mogli się oderwać, ale długo jeszcze będziecie o niej myśleć. Takich książek potrzeba, ja kupuję ją całą. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam! Mam nadzieję, że ta ilość cytatów dodatkowo was przekona, że warto sięgnąć po tę książkę!
"Wciąż tracimy tych, których kochamy. Rozczarowujemy się nawzajem, nie potrafimy drugiego człowieka zrozumieć. Gubimy się, czujemy się osamotnieni, ulegamy złości."