Księga jesiennych demonów recenzja

Jest to zbiór opowieści z dreszczykiem, w sam raz dla miłośników horroru.

Co się stało?
Pytanie to zadał sobie Jacek Wolecki, gdy w przeciągu paru dni stracił pracę, dziewczynę i mieszkanie. Czy może być jeszcze gorzej?
Wygląda na to, że może... pomyślał stojąc w sklepie z magicznymi artefaktami.
Czy szaman miejski pomoże naszemu bohaterowi podnieść się, po ciosach, które otrzymał?

Bohaterem kolejnego opowiadania jest Artur Zięba. Głowa rodziny, mąż i ojciec. Niestety bez pracy i własnego mieszkania, ze zdezelowanym samochodem i wiecznym brakiem pieniędzy, chyba nie stanowi dobrego przykładu dla swoich dzieci.
Nasz bohater uciekając od piętrzących się problemów, przypadkiem trafia do motelu o nazwie „Sargasso”.
W pokoju, który zajął znajduje książeczkę podpisaną jego nazwiskiem.
Kto ją tu zostawił i dlaczego zamierza mu pomóc?
„ Czy szatan może drukować modlitwy? Czy Bóg ofiarowuje wybranym karty kredytowe? Może zadzwonić do Kurii?„
Pełen wątpliwości pogrąża się w lekturze.
Jaką cenę będzie musiał zapłacić, za tak niewiarygodny prezent od losu?

Książka zawiera pięć opowiadań, oraz prolog i epilog, który stanowi historię Jacka Woleckiego przytoczoną przeze mnie na początku. Niektóre opowiadania podobały mi się mniej, drugie bardziej.Całość jednak zdecydowanie oceniam bardzo pozytywnie.😈