Stos recenzja

Na wstępie muszę wspomnieć, że książkę wygrałem w konkursie 52 Book Challenge PL. Na stronie tytułowej autorka, Greta Drawska, złożyła nie tylko swój autograf, ale też imienną dedykację, za co serdecznie dziękuję.

Chciałbym napisać kilka słów o autorce, ale szczerze mówiąc, nie znalazłem nic. Dosłownie żadnej wzmianki o pisarce. Może nie umiem korzystać z dobrodziejstw Internetu? Intryguje mnie nazwisko. Drawska. Gdy tylko sięgnąłem po lekturę, pierwsze skojarzenie, że akcja powieści rozgrywa się na Pojezierzu Drawskim. Przypadek? Może to pseudonim literacki? Nie wiem, ale liczę, że wkrótce się dowiem, ponieważ lektura przypadła mi do gustu i na pewno przeczytam inne powieści pani Grety.

Jak się okazuje Stos to druga część cyklu Wanda Just i Piotr Dereń wydanej przez Wydawnictwo Znak Litera nova w serii True Detective. Obawiałem się, że nieprzeczytanie "jedynki", może mieć wpływ na drugą część, jakieś fakty, które ważne są dla tej pary. Jednak po przeczytaniu uważam, że gdy wezmę do ręki pierwszą część pt.: Rytuał, to poprzednia sprawa nie będzie miała żadnego powiązania z akcji książki Stos.

Wanda Just jest prokuratorem, natomiast Piotr podkomisarzem. Akcja powieści rozgrywa się we współczesnym świecie w północno-zachodniej części naszego kraju, w okolicy Drawskiego Parku Krajobrazowego. W okolicy małej miejscowości Komorze ma jeziorze o tej samej nazwie zostają znalezione zwłoki kobiety. To nie była zwykła zbrodnia. Ofiara ma spięte wargi kłódką, a na nogach bardzo małe buciki. Kto mógł dokonać tak strasznej zbrodni? Okazuje się, że oprawca odciął stopy kobiecie, zakneblował usta, a na koniec kłódka miała całkowicie zamknąć jej usta.

To bardzo dobry początek. Nie mogłem oderwać się od powieści. Dodatkowo autorka wprowadza do lektury elementy historyczne związane z czarownicami, które na tym terenie były torturowane i palone na stosach. Stąd tytuł książki. Poznamy w niej losy kobiety, Sydonii von Borck, która urodziła się w 1548 roku niedaleko miejsca, w którym toczy się akcja powieści. Tym miejscem był zamek w Strzmielach. Jak widać, autorka prowadzi narrację dwutorowo, współczesnych, jak najbardziej fikcyjnych, i historycznych, które miały miejsce na przełomie XVI i XVII wieku.

Oba wątki przeplatają się wzajemnie, coraz bardziej zacieśniają, mimo 400 lat, jakie dzieją je na osi czasu. Dlaczego czarownice miałyby mieć coś wspólnego z bestialskim morderstwem popełnionym niedaleko Drawska Pomorskiego? Więcej nie można napisać, by nie zdradzić czytelnikom, co takiego wydarzyło się w tych okolicach, a miało związek z zamierzchłymi czasami. Koniecznie musicie sięgnąć po książki Grety Drawskiej!

A ja serdecznie dziękuję za książkę z tak piękną dedykacją od autorki.