"(...)- Jak ci mówiłem, panno Lane, nie wierz, że cokolwiek jest martwe...
- Wiem, wiem, dopóki "tego nie spalisz, nie pomacasz popiołów i nie zaczekasz dzień lub dwa, żeby się upewnić, że nic z nich nie powstanie""
"Krwawe szaleństwo", autorstwa Karen Marie Moning to druga już część "Kronik MacKayli O'Connor". Z pierwszą miałam styczność na początku lipca i pozostawiła ona po sobie dobry smaczek ale także obietnicę na rozwinięcie w tej części większej ilości wątków. Byłam strasznie ucieszona na tę premierę i gdy tylko otrzymałam "Krwawe" w swoje rączki od razu zabrałam się za czytanie i sympatia, jaką darzyłam Mac oraz Jerricho powróciła już po kilku pierwszych stronach. Oczekiwałam godnej kontynuacji, podtrzymującej napięcie pierwszej części i jej klimat, nie rozwiązującej jednak jeszcze tych ważniejszych wątków. Dostałam to czego oczekiwałam, czy może autorka zapokoiła mój "głód" w inny sposób?
BARRONS, JERRICHO: Nie mam bladego pojęcia. Ciągle ratuje mi życie. To chyba coś znaczy.
Od wydarzeń z "Mrocznego szaleństwa" minęło już trochę czasu. Mac odnalazła wtedy włócznię Luisne, broń potrafiącą zabijać elfy, a teraz przyszła pora na wyszukanie kolejnej relikwii. Razem z Barronsem wyruszają na aukcję, w której do wylicytowania jest Amulet. Jedna z Mrocznych Relikwii. Poszedł za ośmiocyfrową sumę, więc oczywistym jest, że Mac i Jerricho go nie nabyli, jednak znają adres nabywcy... a to wystarczy. Jednak co jeśli ktoś ich wyprzedzi? Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze V'lane. Jak wy byście się czuły, gdybyście zobowiązały się do obietnicy, mającej na celu porwanie was do krainy elfów na kilka godzin... czy też miesięcy? Długa neobecność Mac ma swój wpływ na zdarzenia, jednak gdy wraca, zaczyna pracować w księgarni, gdyż Fiona została wywalona Przez Barronsa, oraz jej stosunki z "pracodawcą" ulegają zmianie. A co z Mallucem, którego Mac rzekomo zabiła włócznią? Czy aby napewno mogą sobie pozwolić na samotne pałętanie się po ulicach? No i kim tak anprawdę jest Barrons, skoro nie człowiekiem, nie elfem a potrafi je zobaczyć oraz odstraszyć Cienie...? Tę zagadkę Mac ma dopiero odkryć.
V'LANE: Według ksiąg Roweny, V'lane jest księciem Seelie z Jasnego Dworu, członkiem Wysokiej Rady Królowej i czasami Małżonkiem. Jest elfem seksualnym zabójcą i w imieniu królowej Aoibheal próbował mnie skłonić, bym poszukiwała Sinsar Dubh.
Narracja tej części się oczywiście nie zmieniła, nadal poznajemy wszystko z persprektywy zwariowanej Mac, któa jednak powoli dojrzewa do miana "kobiety", a wyrasta z "rozwydrzonego dzieciaka". Narracja, przez to, że z jej punktu widzenia, jest bardzo ajemnicza, bo dalej nie wiemy kim takim jest Jerricho, a niezykle mnie to intryguje, i miejsce gdzie jest Sinsar Dubh także jest nieznane. Niestety, jeszcze odrycie wszysttkich tajemnic przed nami.
MACKELTAR, CHRISTIAN: Zatrudniony na Wydziale Języków Starożytnych Trinity. Wie, kim jestem i znał moją siostrę! Nie mam pojęcia, jaka jest jego rola w tym wszystkim, nie znam też jego motywów. Wkrótce dowiem się więcej.
Autorka, nie pozwalając abyśmy się nudzili, jednak unikając zbytniego rozwinięcia pierwotnych wątków wprowadziła nowe, równie zajmujące i ciekawe na tyle, że książkę kończyło się naprawdę szybko, co w sumie jest i zaletą i wadą. Chętnie poprzeżywałabym przygody razem z Mac jeszcze trochę dłużej. Pani Moning wprowadziła do fabuły chłopaka, który niesamowicie mnie zaintrygował i myślę, że mędzie miał duży wkład w rozwiniecie akcji następnej części, na kórą, mam nadzieję nie będziemy czekać jakoś specjalnie długo.
ROWENA: W pewnym sensie przywódczyni związku widzących sidhe, udających kurierówPost Haste, Inc. Czy jest Wielką Mistrzynią? Mają kapitularz albo kryjówkę w starym opactwie kilka godzin drogi od Dublina.Muszę się dostać do tamtejszej biblioteki.
W tej części bohaterowie są ci sami, niby dlaczego mieliby się zmieniać, w sumie to nikt oprócz Roweny (patrz wyżej) oraz Christiana, choć jak już wspominałam - myślę, że wątek z nim rozwinie się w następnej części, do "załogi" nie dołącza. Barrons nadal stroni od ludzi, a jego tajemniczość ani trochę nie maleje, za to Mac dojrzewa. Powolutku, bo powolutku, ale owszem. W recenzji "Mrocznego szaleństwa" narzekałam, że w pierwszej części w sumie w ogóle nie było V'lane'a, mimo, ż epojawiła isę o nim wzmianka w opisie ksiażki. W tej części poznajemy go trochę lepiej, i mimo, że jest, kim jest to stoi po stronie Mcc, nie chce, żeby jej sie coś stało. Moją sympatię zdobyła także dziewczynka, która była w pierwszej części, ale kompletnie o niej zapomniałam! Mianowicie Dani - młoda kurierka i widząca sidhe.
DANI: Młoda widząca sidhe, nastolatka, której darem jest nadludzka szybkość. W chwili gdy to piszę, może się pochwalić - i wykrzykiwałaby to z dachów, gdyby tylko mogła - zabitymi czterdziestoma siedmioma elfami. Jestem pewna, że jutro będzie ich więcej. Jej matkę zabił elf. Jesteśmy siostami w zemście. Pracuje dla Roweny i jest zatrudniona w Post Haste, Inc.
Oprawa graficzna jest bardzo podobna do pierwszej części, jedynie zmieniony został trochę obrazek oraz kolory. Wcześniej było Stonehenge nie mające nic wspólnego z książką i niebieska oprawa, a teraz przynajmniej jest powiązanie. Coś mi mówi, że ta seria będzie się cudowanie prezentowała na półce, gdy już ją dałą zbiorę ;) W porównaniu z okładkami zagranicznymi znowu nie wypada najgorzej, ale też nie najlepiej.
Podsumowując, Karen Marie Moning stworzyła bardzo udaną kontynuację bardzo dobrej serii, powiem nawet, że druga część przerosła pierwszą, chociaż nie wiem jak autorce uda się wytrwać z tym samym głównym wątkiem pięć części... chociaż kto wie, może nas czymś jeszcze zaskoczy! "Krwawe szaleństwo" napewno usatysfakcjonuje fanki tej serii oraz Barronsa (czyli takie jak ja) a ładny wygląd na półce i przystępna cena tylko nas zachęcają do sięgnięcia po lekturę, dzięki której pogrążymy sie w świecie Seelie i Unseelie oraz wielu tajemnic i zbrodni. Serię serdecznie polecam, a moja ocena to 9/10.
Oryginalny tytuł: Bloodfever
Numer tomu w serii: II
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 05.10.2011
Ilość stron: 389
Cena det.: 35 zł