Główna bohaterka ma dwadzieścia dziewięć lat i ogromny bagaż doświadczeń, którego nie powstydziłby się człowiek starej daty. To wszystko przez jej zamiłowania do morderstw, o których lubiła czytać od najmłodszych lat. Prawdziwe zabójstwo na pewno ją zaskoczyło na jawie, po jego rozwikłaniu i znalezieniu mordercy nie zniechęciło to jej do nich, a wręcz przeciwnie - przetarło szlaki do kolejnych spraw. Tym razem śledztwo Aurory "Roe" Teagarden jest bardziej kłopotliwe.
Książka ma smutny początek, gdyż zaczyna się od pogrzebu jednej z uczestniczek klubu Prawdziwych Morderstw Jane Engle. Głowna bohaterka uczestniczy w pogrzebie i nie wie, że jej życie niebawem wywróci się do góry nogami. Po pogrzebie podchodzi do niej prawnik zmarłej i oznajmia jej, że została spadkobierczynią po zmarłej. Umawia się on z Aurorą na rozmowę w celu dogadania szczegółów. Jak się można domyśleć, w tym momencie następuje nieodwracalna zmiana w jej życiu. Jane zapisała jej cały swój dobytek. Od tego momentu Aurora staje się bardzo bogata i również szczęśliwa. Przez głowę przechodzi jej nawet pomysł zwolnienia się z dotychczasowej pracy bibliotekarki. W jej życiu pojawi się także pewien mężczyzna, który będzie zabiegał o jej względy.
Wszystko co dobre spotka naszą bohaterkę, ale dom, który odziedziczy nie jest zupełnie zwykły domem. Za jego drzwiami kryje się pewna tajemnica. Jane znając Aurorę zostawia jej wskazówki do rozwiązania zagadki, lecz jest ktoś jeszcze, kto dąży do tego samego celu. Aurora znów znajdzie się w niebezpieczeństwie... Czy uda jej się rozwiązać zagadkę?
Książka Harris to jedna z tych, które czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Podobnie jak poprzednią część, tę przeczytałem równie szybko. Oprócz kryminału znajdziemy tu także momenty, przez które się uśmiechniemy. Zakończenie zaskakuje, nie da się go przewidzieć. Książka jest skierowana nie tylko do młodzieży ale i dla tych starszych. Polecam.