Tytuł 'Nawrócona' jest trochę przewrotny, gdyż sugeruje nawróconą na chrześcijaństwo, bo zazwyczaj taki był kierunek nawróceń w dawnej Europie, a o postaci ze średniowiecznej Europy jest ta książka. Nasza bohaterka nawraca się nie na ale z chrześcijaństwa na judaizm. To córka bogatego rodu niderlandzkiego, która zakochała się w Dawidzie, żydowskim młodzieńcu, synu rabina. Jest to czas przed pierwszą wyprawą krzyżową, gdy krzyżowcy i wojny nie zburzyły kruchego pokoju na Bliskim Wschodzie. Dzieje Vigdis-Chamutal dają okazję narracji na pokazanie rozległej panoramy ówczesnej Europy oraz Aleksandrii.To dzieje wielkiej namiętności, tragedii i okoliczności, które się nie ziściły, które sprawiły, żer ta tak dobrze urodzona dziewczyna, tak źle skończyła.
Na poziomie tego wątku fabularnego jest to pasjonująca historia. Wielka miłość, wędrówka, tęsknota, nieszczęścia i smutki, ale i możliwość poprawy trzymały mnie w ciągłym napięciu. Ale nie na darmo Hertmans pisał tę książkę przez 22 lata! Poza tym wątkiem fabularnym książkę tworzy kilka warstw. Ponad fabułę wybija się rama narracyjna, czyli postać autora, który w XX wieku podąża śladami Chamutal i szuka jej wśród nowoczesności, ale i próbuje patrzeć na Europę jej średniowiecznymi oczami:
'Świat wiruje, ale gdy się na chwilę wstrzyma oddech, stoi w miejscu' - tak kończy Hertmans swoją książkę. Słowa te pokazują, iż według autora nic nie przemija, w przeszłości jest już teraźniejszości odwrotnie. Historia to ciągłość, a nie zlepek niezależnych wydarzeń. A więc co o teraźniejszej Europie mówi 'Nawrócona'? Znakomicie literacko napisane zostały te fragmenty, w których narrator- Hertmans patrzy na pola z hipermarketami i autostradami i stopniowo zaczyna widzieć tam średniowieczne pustkowia, które widziała Chamutal... Znakomite całostki literackie!
Według mnie to, że korzenie europejskości to głęboka tożsamość religijna. Europejczykami średniowiecza byli oboje bohaterowie książki: Chamutal i Dawid. Ona - chrześcijanka, on - żyd. Oba światy były trudne do pogodzenia, ale dały się pogodzić i stworzyły całkiem dobrze funkcjonującą rodzinę, gdyby nie obłędne ideologie, interesy papiestwa oraz marnych ludzi, którzy ruszyli na wyprawę krzyżową, pustosząc i grabiąc Europę, wszczynając pogromy żydowskie, jeden z nich opisany na stronie 197. Narrator współczesny, Hertmans, wie więcej niż narrator z części średniowiecznej i mówi o tym, iż to pomysłodawca pierwszej krucjaty, Urban II, wyszukał w odmętach pism pojęcie 'świętej wojny', którą teraz przypisuje się islamowi. W każdym razie o Europie i na Europie powieść się kończy, więc i przemarsz tej 'świętej wojny' przez Europę pokazuje powieść. Gwałty, spalenia, rabunki, ludzie najgorszego pokroju albo co, którym nie zależy, którym wystarczy złe, krzykliwe hasło, żeby puścić z ogniem wioskę, synagogę, społeczność. Bez różnicy. To oni niszczą poukładane i szczęśliwe życie Chamutal i jej męża oraz trójki ich dzieci w małej wiosce. Chamutal, ta średniowieczna Niobe rusza w podróż, żeby odszukać swoje dzieci, które zabrała lawa krucjaty. No ostatniej strony czekałam na happy end.
Ważną częścią tej książki jest panorama średniowiecza. Barwnie odmalowuje ją autor, pokazując ogromne dychotomie, wielkie różnice w poziomie życia różnych stanów, ale i zalety różnych środowisk. Przecież dom dzieciństwa Vigdis jest przepełniony miłością i szczęściem. Tak jak i małe, ale zjednoczone środowiska żydowskie. Dopiero szaleństwo krucjaty niszczy ten spokój. Szaleństwo na górze najbardziej niszczy życie zwykłych ludzi. Czy gdyby nie decyzja Urbana II, to Chamutal umarłaby tak jak umarła? Czy może doczekałaby się wnuków?
Dlaczego uważam, że 'Nawrócona' stanowi rozwinięcie myśli z 'Wojny i terpentyny', skoro 'Wojna i terpentyna' to powieść o I wojnie światowej, a 'Nawrócona' - o średniowieczu. Tak jak wspomniałam już, moim zdaniem Hertmans szuka korzeni tożsamości Europejczyka. I może ciężko jest temu zachodnioeuropejskiemu Europejczykowi to zauważyć, ale jest nią religia i kultura. Tak jak w 'Wojnie i terpentynie' dziadek autora chodzi do kościoła, to w 'Nawróconej' religia rusza cale narody do wojny, obala korony i niszczy połacie ziemi, jest destrukcyjna i fundamentalistyczna, ale i tworzy tożsamość. Vigdis jest sobą bo jest chrześcijanką, gdy traci tę tożsamość, to automatycznie na rzecz innej, mężowskiej. Nie tak jak teraz w miejsce religii przychodzi pustka. Autor nie ocenia postaw, ale pokazuje autentycznie wspomnianą w znalezionych średniowiecznych dokumentach postać prozelitki.
Inną różnicą pomiędzy średniowieczem w powieści a współczesnością jest większa kiedyś rola społeczności. W zasadzie jednostka nie istniała. Jedynie w grupie dało się przeżyć.
Wszystko to jest w tej znakomitej powieści, a przede wszystkim bardzo wzruszająca historia wielkiej miłości, która buduje i niszczy. Znakomita książka!