„Szkoda, że nie możemy zatrzymać tej chwili, tu i teraz, żeby żyć w niej na zawsze.”*
Nasze życie jest nieprzewidywalne, nie wiemy co może stać się jutro. Owszem możemy to zaplanować, ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego. Czasem minuta spóźnienia, zmiana kierunku drogi, spojrzenie, słowo czy sprzeciw. To wszystko nawet nieświadomie przez nas zrobione sprawia, że nasze życie zmienia się na zawsze czy tego chcemy czy nie. Wystarczy chwila...
Katniss i Peeta po wygranych Igrzyskach Głodowych wracają do Dwunastego Dystryktu pewni, że ich horror wreszcie się skończył. Oni i ich rodziny są bezpieczne. Jednak szybko pozbywają się złudzeń. Wyczyn Katniss na Igrzyskach nie spodobał się Kapitolowi i okazują to na każdym kroku. Gdy mija pół roku muszą odbyć Tournee Zwycięzców na którym spotkają rodziny swoich ofiar. Rząd wyczuwa napięcie, które się pogłębia w Dystryktach i z tego powodu ostrzegają dziewczynę by uważała na słowa i czyny jeśli nie chce by jej bliskim coś się stało... Na dodatek zbliżają się Igrzyska Poskromienia, a wraz z nimi informacja, która zmienia wszystko jeszcze bardziej... Czy dziewczynie, która igra z ogniem uda się przekonać mieszkańców Dystryktów, że wcale nie przechytrzyła rządu? Jakie wieści przynosi Kapitol i czemu wszyscy są przerażeni tym co nadchodzi?
Po dość ciekawych „Igrzyskach śmierci” w krótkim czasie sięgnęłam po kontynuację trylogii. Już mniej więcej wiedziałam czego mogę się spodziewać i nie rozczarowałam się tak bardzo jak w części pierwszej. Byłam ciekawa jak potoczą się dalsze losy Katniss i Peety po tym jak zakończyły się Igrzyska. Niestety muszę stwierdzić, że pierwsza połowa książki mnie zawiodła i mimo, że czytało się ją w miarę szybko oraz z pewną dozą ciekawości byłam gotowa dać jej trzy jeśli było by tak do końca. Na szczęście pod koniec fabuła się rozkręciła i naprawdę zaczęło coś się dziać. No a zakończenie sprawiło, że po „Kosogłos” sięgnę szybciej niż początkowo planowałam. Przyznaję, że w całej książce coś się działo i nie wiało nudą. Nie było jakiś zbędnych wątków. Nie mniej jednak uważam, że początek mógłby być krótszy, znowuż druga połowa bardziej rozbudowana. Jest dobrze, a mogłoby być lepiej. Nadal uważam, że pomysł na fabułę jest trafiony, ale nie do końca wykorzystany.
Nadal uważam, że idea Igrzysk jest wymysłem ludzi, którzy się nudzą oraz chcą zastraszyć innych by mieć nad nimi władzę. Gdy teraz czują zagrożenie robią wszystko by pokazać kto z nich rządzi. Tak naprawdę wiedzą, że jeśli wszystkie Dystrykty się zjednoczą będą mieli przewagę. Robią teraz wszystko by temu zapobiec, ale nie podejrzewają, że nawet w śród swoich mają wrogów. Ciekawi mnie też czemu oni sami nie staną do walki na arenie...
W „W pierścieniu ognia” jest bardziej rozbudowany wątek emocjonalny. Katniss musi zdecydować o wielu ważnych dla niej sprawach, nadal nie ma zamiaru wychodzić za mąż, ani mieć dzieci. Nie w tym miejscu i czasie gdzie jej dziecko było by zagrożone możliwością trafienia jako trybut na arenę. Musi też wybrać między Peetą, a Gale’em. Do obydwóch coś czuje i z żadnym nie chce zrywać kontaktu. Tylko czy tak się da aby jeden był przyjacielem, a drugi partnerem?
Książka ta ma słabe i mocne strony, ale reasumując warto po nią sięgnąć. Mimo słabszych fragmentów drugą część czyta się szybko i w miarę ciekawie. Przyznam, że autorka stworzyła bardzo ciekawą arenę. Wykazała się niezłą pomysłowością. Zakończenie dość dużo rekompensuje i sprawia, że zastanawiamy się co będzie dalej.
*cytat pochodzi z książki