„Ostatni” to historia, która mogłaby się wydarzyć naprawdę i chyba to przeraża najbardziej. A jak wy byście się zachowali w obliczu końca świata, którego do tej pory znaliście? Koniecznie sprawdźcie jak z zagładą poradzili sobie mieszkańcy hotelu L’Hotel Sixieme.
Narracja prowadzona jest przez Jona Kellera, którego koniec świata zastał w Szwajcarii, z dala od swojej żony i dwójki dzieci. Jon zapisuje swoje przemyślenia i prowadzi kronikę z nadzieją, że ktoś ją kiedyś przeczyta. Pomaga to mu również przetrwać w otaczającej go rzeczywistości. A rzeczywistość, jak możemy się spodziewać, nie maluje się w kolorowych barwach.
W obliczu zagłady każdy człowiek reaguje inaczej i autorka doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Pojawiają się liderzy motywujący grupę ocalałych do działania, wynikają spory związane z różnych punktów widzenia, religii czy choćby spowodowane barierą językową, dokładnie jak w każdym społeczeństwie, bo tym teraz jest grupa osób przebywających w hotelu.
Książka zmusza do refleksji i rozważań nad istotą człowieczeństwa. Wielokrotnie podczas lektury zastanawiałam się jak ja bym się zachowała w zaistniałej sytuacji? Czy walczyłabym o przetrwanie? Czy bym się załamała? Jak widać wiele zależy od psychiki człowieka. W obliczu zagłady człowiek przemienia się w bestię, która myśli tylko o sobie i swoich potrzebach.
Doskonale rozumiałam wybory osób, które nie mogąc znieść więcej niepewności, same wybierały czas i rodzaj swojej śmierci. Ale zrozumiała była dla mnie również heroiczna walka o przeżycie każdego dnia, bo w wyniku zagrożenia instynkt przetrwania jest bardzo silny.
Książka charakteryzuje się dość nierównym tempem akcji. Były rozdziały, które wręcz pochłaniałam, nie mogąc się doczekać rozwiązania i dalszych losów bohaterów. Ale zdarzało się też, że niektóre wątki były nic niewnoszącymi zapychaczami.
Bardzo podobało mi się oddanie klimatu opuszczonego hotelu, który skrywa wiele tajemnic. Autorka wykorzystała prawdziwe historie by nadać swojej powieści mrocznego klimatu i jej się to udało. I mamy tutaj nawiązanie do hotelu Cecil, w którym mieszkali seryjni mordercy oraz kobieta nazwana Czarną Dalią, a także do seryjnego mordercy Rodney’a Alcala, który brał udział w programie typu „Randka w ciemno”. Ale na tym nie koniec nawiązań do faktów, bo wydarzenie, które jest osią całej powieści również przywodzi mi na myśl dość głośną sprawę kryminalną. A chodzi o znalezienie w zbiornikach wodnych na dachu hotelu, ciała małe dziewczynki, które to kojarzy mi się jednoznacznie z tragiczną historią Elisy Lam (jeśli nie znacie tej szokującej historii, polecam się z nią zapoznać!). I choć Elisa Lam była dorosłą kobietą, to widać skąd Hanna Jameson czerpała inspiracje.
Zakończenie mnie trochę rozczarowało. Miałam wrażenie, że autorka nie wykorzystała potencjału jakie drzemało w powieści. Albo to ja nie zrozumiałam powiązania między głównym wydarzeniem w hotelu, a rozwiązaniem zagadki, które dla mnie jest niespójne. W ogóle czasem miałam wrażenie, że kolejne wydarzenia nie są do końca przemyślane i choć trzymały w napięciu, to nie wnosiły zbyt wiele do fabuły.
„Ostatni” to przerażający thriller, który ukazuje nam rozpad wartości i zasad moralnych w obliczu końca świata. Niewyjaśnione morderstwa oraz brak zaufania do mieszkańców hotelu sprawia, że lęk z każdą kolejną stroną rośnie.
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, każdy z nich ma mocno zaznaczone cechy charakteru. Autorka doskonale przedstawiła konflikty jakie rodzą się pomiędzy ludźmi ze względu na różnice wynikające z narodowości, płci czy przez barierę językową. A wszystko to w przytłaczające wizji świata, w którym każdy dzień może być tym ostatnim.
Jest to książka, która swoim klimatem i intrygującą fabułą wciąga niesamowicie i nie pozwala zostawić historii niedokończonej. Na plus są również nawiązania do prawdziwych wydarzeń kryminalnych oraz tajemniczych miejsce cieszących się złą sławą.
Książką powinna przypaść do gustu fanom powieści postapo, ale i miłośnicy kryminałów oraz mrocznych historii znajdą w niej coś dla siebie.
Ja jeszcze długo będę o niej pamiętać.