Książki z historią w tle od zawsze przyciągały moją uwagę. Lubię czytać o czasach współczesnych przeplatanych wspomnieniami starszych ludzi. Oni tak dużo przeżyli i mają tyle do opowiedzenia. Nie zawsze chętnie dzielą się swoimi wspomnieniami, ale jak już zaczną snuć opowieści swojego życia, to człowiek czuje się tak, jakby przeniósł się do dawnych czasów. Babcie, dziadkowie oni mają po prostu dar opowiadania.
"Czasami lepiej jest zostawić przeszłość za sobą i za często się na nią nie oglądać".
Hania Skorska marzy o tym, by napisać książkę. Póki co brakuje jej pomysłu i z dnia na dzień traci pracę w redakcji. Dziewczyna nie wie, co ze sobą począć. Postanawia wyjechać do Orłowa do swoich dziadków i tam zastanowić się nad swoją przyszłością. Mirosława i Jan Dorosz mieszkają w dworku na Pomorzu. Być może w tym urokliwym miejscu Hania odnajdzie wenę. Na pchlim targu Hania kupuje portret dziewczyny. Jest nim po prostu zachwycona. Dziadkowie wręcz przeciwnie bardzo dziwnie reagują na ten obraz i szybko zmieniają temat. Hania postanawia przeprowadzić prywatne śledztwo i dowiedzieć się kim była Klara dziewczyna z obrazu. Nie ustaje w poszukiwaniach. Okazuje się, że miejsce, w którym spędzała najszczęśliwsze lata dzieciństwa, kryje sporo tajemnic. Kim była Klara i co łączyło ją z dziadkiem Hani? Jan Dorosz malarz postanawia opowiedzieć wnuczce o swojej młodości. We wspomnieniach cofa się do lat dwudziestych XX wieku. Jego ojciec był krawcem i chciał ten fach przekazać synowi. Janek miał inne plany i marzenia, ale pomagał ojcu i tak trafił do pensjonatu "Biała Dama". Skromnego chłopaka zaskakuje przepych i bogactwo tego miejsca. Zaprzyjaźnia się z córką właścicieli dworku Klarą i jej kolegą Williamem. Odtąd tworzą zgraną paczkę. Razem się bawią, dorastają, snują plany na przyszłość. Ich sielankowe życie przerywa wojna...
"Jak marni jesteśmy wobec świata!"
Tak to już jest, że każdy z nas umrze, zostawi po sobie ubrania, buty, pusty pokój. Utożsamiamy przedmioty z człowiekiem, darzymy je czcią. Gdy umiera ukochana osoba ciężko nam zaakceptować niektóre rzeczy. Bo przecież życie toczy się dalej, zegary biją, dzieci chodzą do szkół, dorośli zabiegani czasami sami nie wiedzą, dlaczego i po co tak się spieszą. Każdego dnia ktoś się rodzi, ktoś umiera, takie jest życie. Żyjmy tak, jakby jutra miało nie być! Najważniejszy jest czas teraźniejszy i to, co sprawia nam największe szczęście. Zatrzymajmy się na chwilę i rozejrzyjmy dookoła – jaki świat jest piękny.
Troszeczkę bałam się kolejnej książki o wojnie. Przecież tyle już o niej napisano. Można by się zastanowić, w czym tkwi fenomen, że ludzie cały czas sięgają po takie książki. Książki o wojnie są pełne bólu, łez, cierpienia. A jednak chętnie je czytamy. Dlaczego? Myślę, że kieruje nami ciekawość. Dla nas to odległe czasy znamy je tylko z opowieści, z filmów i książek. Pani Natalia Thiel na kartach swojej powieści przedstawiła piękną historię. Jestem pod ogromnym wrażeniem zarówno stylu, subtelności jak i lekkiego pióra autorki. Tej książki się nie czyta, ją się pochłania. Młodość, przyjaźń, pierwsza miłość, pasja czy któraś z tych wartości ma szansę przetrwać wojenną zawieruchę?
"Życie choć piękne, tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila, by zgasić je
Życie, choć piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten, kto otarł się o śmierć ..." - Golden life
Polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Zysk.