Alicja Helman jako jedna z najbardziej zasłużonych prowodyrek X muzy wykazuje ogromne zrozumienie dla filmowej epoki. Jako historyk kina daje przykład autorom, jak pisać i jak promować kinematografię. Na wstępie zaznacza, że lista nie jest subiektywna, ale widać, że niektóre tytuły są podyktowane gustem filmowym (uwielbia piąte pokolenie chińskich przedstawicieli azjatyckiego kina, więc musiało pojawić się ,,Żegnaj, moja konkubino''). Jak stworzyć listę, która zadowoliłaby wszystkich? Nie da się. Uważam, że to niemożliwe. Ilu ludzi, tyle możliwości, by takie kolumny z filmami kreować. W ostatecznym rozrachunku pani Alicja bardzo umiejętnie podeszła do tematu i przedstawiła znakomite tytuły.
Śmigamy od kina niemego (od niemieckiego ekspresjonizmu, szwedzkiego fatalizmu czy czterogodzinnego filmu sprzed ery dźwiękowej, jak ,,Chciwość''), zahaczymy o francuską nową falę, nowe kino niemieckie, osobne perełki z Australii, Grecji, a nawet z Brazylii (szanuję za różnorodność). Oczywiście - najwięcej tytułów pojawia się z USA - gdybym tworzył leksykon prawdopodobnie umieściłbym najwięcej francuskich dzieł, bo kino francuskie jest mi bliskie. Można się kłócić o umieszczenie ,,Narodzin Narodu'' jako pierwsze arcydzieło w historii kina, ponieważ film jest rasistowski. Kiedyś nie wybierali czarnych do ról - malowali blade twarze czarną farbą (!). Jest kilka tytułów, które sam uważam za arcydzieła, jak ,,Rashomon'' z 1950 r. czy ,,Kobieta z Wydm'' z powojennego kina japońskiego.
Nie mogło zabraknąć kilka tytułów od Ingmara Bergmana (przez którego wielu szwedzkich reżyserów ma kompleksy i cierpi na syndrom, że Mistrz jest jeden). Pojawia się kilka nieoczywistych pozycji, jak ,,Zwyciężyły kobiety'' (w Polsce praktycznie nieznane i niedostępne), nie szokują tytuły z Dogmy 95', parę tytułów z Polski (głównie Andrzej Wajda) czy ,,Czas ołowiu'', które posiada jeden z najpiękniejszych i najpotężniejszych finałów w historii kina. Pytanie: na ile to publikacja dla zwykłych widzów? Szczerze - osoby, które wychodzą z przyjaciółmi do kina w ramach rozrywki - nie odnajdą się w tekstach pani Helman. Wszystkie filmy pochodzą z XX wieku, a umówmy się, nie każdy doceni nieme kino, jakiś kammerspiel, francuskie filmy z lat 50. czy Duńczyków z ich ascetycznym podejściem. Publikacja dla osób, które nieco liznęły historię kina albo znają zapomniane perełki.
Czego mi zabrakło? Jestem w szoku, że nie pojawiły się takie nazwiska, jak Roman Polański - pomijając jego zwichrowane życie prywatne - stworzył kilka niepokojących thrillerów, jak ,,Wstręt'' czy ,,Lokator''. Zabrakło wzmianki o Wimie Wenders czy Bela Tarze (którego uważam za najwybitniejszego reżysera z Węgier). Rozumiem, że lista nie mogła zawierać wszystkich tytułów, które są godne polecenia, ale jednak brakuje większej różnorodności. Jedna piąta tytułów z USA - PRZESADA! Jedne tytuły wydają się dziś zramolałe lub mało czytelne dla współczesnego widza. Kilka tytułów nie kojarzyłem, więc mam co oglądać. Ogólnie - mocna pozycja z drobnymi mankamentami. Więcej takich publikacji!