„Kiedy Atena odwraca wzrok” niewątpliwie skusiła mnie czasami w jakich jest osadzona. Akcja bowiem toczy się w starożytnych Atenach. Jako miłośniczka historii nie mogłam sobie odpuścić takiego kryminału!
Na wstępie poznajemy głównego bohatera, Leocharesa, można rzec, że pracuje dla ateńskiego wywiadu. Staje on przed nie lada wyzwaniem, bo musi rozpracować siatkę spartańskich szpiegów działających w Atenach. Musi działać szybko, ponieważ wyraźnie widać, że szykuje się coś co może zniszczyć Ateny od środka i sprawić, że przegrają wojnę ze Spartą.
Leochares mimo, że przypomina typowych współczesnych detektywów- ironicznych, zmęczonych życiem- to zaskarbił sobie moją sympatię. Jest postacią ciekawą i wyrazistą. Zresztą jak większość bohaterów książki Szamałka, którzy są przedstawieni wyraziście i z charakterem. Oprócz postaci fikcyjnych poznajemy także postacie historyczne jak Perykles, Aspazja czy Sokrates, który to został przedstawiony z dużą dozą poczucia humoru. Jednak wcale bym się nie zdziwiła gdyby tak właśnie był traktowany przez zwykłych ludzi ;)
Bez wątpienia największą zaletą jest sam pomysł na książkę- kryminał osadzony w starożytności to coś nowego. Autor zręcznie ukazuje nam realia tamtych czasów. Na szczęście to wszystko nie jest przedstawione za pomocą suchych faktów, a potraktowane lekko, z dużą dozą humoru.
Akcja rozgrywa się akurat wtedy gdy do Aten ściągają tłumy wieśniaków, a samo miasto jest wyniszczone wojną, toteż miejsce akcji jest dość mroczne i ponure, niczym nie przypomina rozświetlonych greckim słońcem, czystych Aten z naszych podręczników do historii.
Niestety nie spodobał mi się język utworu, a raczej... wulgaryzmy. Ok, nie tyle wulgaryzmy co ich ilość. Do czytelników wrażliwych nigdy nie należałam, uważam na przykład, że Sapkowski umiejętnie wplata w swe powieści wulgaryzmy co nadaje im realistyczności, ale tyle "kurw" w starożytnych Atenach to lekka przesada.
Że język jest lekki, nie ma stylizacji na starożytny to plus, bo książkę dobrze się czyta, ale można było trochę ograniczyć przekleństwa.
Sama intryga jest niestety zbyt łatwa, bardzo szybko przejrzałam kim jest tajemniczy Proteusz. Stopień zawikłania akcji był bardzo nikły, po prostu Leochares znajdował kolejną osobę, od której niczego się nie dowiedział i obowiązkowo musiał pojawić się kolejny trup.
Książka trochę nadrabia zakończeniem. Nie było ckliwe, nie było typowego happy endu, nie zakończyło się pomyślnym rozwiązaniem śledztwa. Rozpisać się nie mogę, żebyście nie stracili przyjemności z czytania ;)
Autor miał naprawdę dobre pomysły jednak z ich realizacją chyba się nieco pogubił. Niemniej jednak to całkiem dobra książka jak na debiut, szkoda tylko, że taka krótka, można by rozwinąć wiele wątków, postaci. Mam nadzieję, że jeśli wyda kolejne książki będą nieco bardziej rozbudowane i dłuższe.
Co mi się podobało jeśli chodzi o wydanie: bardzo fajny pomysł z rozdziałami- każdy kolejny rozpoczynany jest literą greckiego alfabetu.
Podsumowując „Kiedy Atena odwraca wzrok” to książka dobra dla kogoś kto niewiele od nie wymaga i ma ochotę na lekką rozrywkę na jeden wieczór.