Taylor Stevens całe dziecięce i nastoletnie lata spędziła w sekcie religijnej o nazwie Dzieci Boga. Dopiero gdy uzyskała niezależność od rodziców, sama podjęła decyzję o odejściu i całkowitym zerwaniu kontaktów z członkami tej kongregacji. Jednak czas, który tam spędziła odbił na niej swoje piętno, które często ujawnia się także w jej książkach. Informacjonistka jest jej debiutancką powieścią.
Vanessa „Essa” Munroe zdobywa informacje, których nikt inny nie potrafi wydobyć na światło dzienne, aby później drogo je sprzedać. Jest najlepsza i najbardziej skuteczna w tym co robi. Dlatego to do niej zwraca się teksański miliarder, który chce aby odnalazła jego córkę. Jej ślad urwał się w jednym z państw afrykańskich – Gwinei Równikowej. Zadanie jest tym trudniejsze, że stało się to cztery lata wcześniej. Munroe przyjmuje to zlecenie, ponieważ intryguje ją to zagadkowe zniknięcie, a także chce się sprawdzić w czymś zupełnie innym niż robiła do tej pory. Jednak kobieta musi się także przełamać i dopuścić do siebie wspomnienia z przeszłości, które zakopała głęboko w swojej pamięci. Wszystko dlatego, że wraca do Afryki, czyli krainy swojego dzieciństwa. Gdy już jest na miejscu, szybko wychodzi na jaw, że ktoś gra przeciwko niej. Przez to cała sprawa staje się jeszcze bardziej niebezpieczna. Jedynym ratunkiem Vanessy jest odnalezienie i zaangażowanie człowieka, który dawniej odgrywał ogromną rolę w jej życiu. Czy Essie uda się odnaleźć Emily i czy odkryje kto ją zdradził? Tego koniecznie trzeba dowiedzieć się samodzielnie.
Jak tylko zaczęłam czytać tę powieść po prostu przepadłam. Autorka już od pierwszego zdania porywa nas w istny wir akcji i do samego końca nie daje nawet chwili wytchnienia. Na każdym kroku zaskakuje nas niespodziewanymi zwrotami, a wątki w fabule zostały tak zapętlone, że w sumie do samego końca nie można się domyślić kto stoi za całą tą sprawą. Gdyby to nikogo nie zachęciło, to na uwagę zasługuje także miejsce w jakim rozgrywała się praktycznie cała najważniejsza część fabuły. Chodzi mi tu o Afrykę. Autorka zadbała o każdy najmniejszy szczegół aby oddać doskonałe piękno tego kraju oraz pokazać jego niebezpieczną stronę. Dlatego malownicze opisy krajobrazów przeplatają się z bardzo dosadnymi opisami ustroju politycznego w poszczególnych państwach tego kraju.
Na uwagę zasługuje również główna bohaterka i to w jaki sposób została wykreowana. Często w recenzjach Essa porównywana jest do Lisbeth Salander, ale szczerze mówiąc to oprócz podobieństw w pracy jaką obie wykonują i ich zamiłowań do motocykli, to ja jakoś nie widzę tych podobieństw. Munroe jest kobietą silną, czasami bezwzględną i wyszczekaną, ale równocześnie jest także inteligentna, bardzo kobieca i czuła. Widać, że autorka naprawdę postarała się tworząc tą postać, ponieważ skupiła w niej tak wiele sprzecznych ze sobą cech, a mimo wszystko otrzymaliśmy charyzmatyczną i bardzo życiową postać. Bardzo się cieszę, że autorka pisze kolejne części z Munroe w roli głównej. Ale odbiegłam od tematu. Pozostałe postacie zostały równie dobrze ukazane, a ich charaktery przedstawione nam w bardzo czytelny sposób. Każda z nich była zupełnie inna, ale doskonale uzupełniała pozostałe.
Podsumowując. Informacjonistka to naprawdę doskonała powieść, zwłaszcza jeżeli lubujemy się w szybkiej i zaskakującej akcji. Gorąco polecam!