Wyobraź sobie, że przeniosłeś się do roku 1863. Tu, w Górach Świętokrzyskich jesteś świadkiem formowania się sił powstańczych gen. Mariana Langiewicza. Taką okazję daje ci książka Andrzeja W. Sawickiego „Nadzieja czerwona jak śnieg”. Uznany autor literatury fantastycznej (liczne opowiadania oraz powieść „Inkluzja”) tym razem zajął się tematyką historyczną, nie zapominając jednak o swoich korzeniach.
W jego książce rolę równie wielką, co zwykli ludzie (a może i zdecydowanie większą) odgrywają powstańcy o nadprzyrodzonych zdolnościach. Są to tzw. odmieńcy, mutatio, oboroteni. Problem w tym, że choć obdarzeni uzdolnieniami nie mieszczącymi się w ludzkim pojęciu, nie stoją wyłącznie po stronie polskiej. Ich nadludzkie umiejętności wykorzystują zarówno powstańcy, jak i rosyjskie wojska.
„Nadzieja czerwona jak śnieg”, to niezwykle zgrabne połączenie książki historycznej z fantastyczną. Ogromna dbałość o szczegóły, olbrzymia ilość informacji na temat przebiegu powstania, mnóstwo ciekawostek, brawurowe sceny walk i dbałość o oddanie klimatu epoki sprawiają, że z książki ani przez chwilę nie wieje nudą. A wszystko to w fantastycznej oprawie, z masą zadziwiających wydarzeń, od których cierpnie skóra. Gratka dla każdego czytelnika, niezależnie od preferowanej literatury. Mnie najbardziej jednak urzekło coś, co wydawało mi się dotąd niemożliwe. Sawicki ukazał powstanie widziane oczyma osób zdających sobie sprawę z beznadziejności swojego położenia, z góry skazanych na klęskę wobec przeważającej liczby wroga. Potępiających romantyczną wizję Polski, jako Winkelrieda narodów, a jednocześnie ją hołubiących… Zrywającą z wizją Polski jako Chrystusa Narodów, przy równoczesnej wierze, że Polacy to naród wybrany, a krew przelana w powstaniu ma wartość ponadwymiarową i ponadczasową.
Niesamowite w powieści Andrzeja W. Sawickiego są również postaci głównych bohaterów. Odmieńcy o różnych osobowościach i skomplikowanej naturze, różnych umiejętnościach, celach, wartościach. Każda z postaci mogłaby być tematem długich opowieści. Umiejętność ożywiania postaci, jaką posiadł autor „Nadziei…” sprawiła, że książka właściwie czyta się sama, a bohaterowie stają się bliscy czytelnikowi. Może nie jak rodzina, ale jak dobrzy znajomi. Chce się wciąż więcej i więcej spotkań z nimi. Nawet z tymi postaciami, które podobnie jak porucznik Pustowójtow, to skończeni dranie o psychopatycznych skłonnościach. Bo pędzi się do nich, niczym ćma do światła, choć spotkanie mogłoby zakończyć się w najlepszym przypadku sporym guzem. Jedni ujmują serdecznością, inni odwagą, dowcipem, jeszcze zaś inni to postaci, których lepiej nie spotykać w ciemnej uliczce. Bawią, przerażają, wzbudzają olbrzymie emocje.
Oprócz doskonale wymyślonych postaci, autor wprowadził dwa rodzaje narracji, co w ogólnym odbiorze książki daje niezły efekt i pełniejszy ogląd sytuacji. Jedna narracja dopełnia drugą, zwłaszcza w momentach, gdy do głosu dochodzi narrator – Jan Jemioła, nieformalny początkowo przywódca odmieńców. Ma się w ten sposób wrażenie, że powstanie styczniowe oprócz swojego głównego założenia, ma też i drugie, ważniejsze dno. Podwójna narracja nie jest oczywiście niczym odkrywczym, ale w tej konkretnie sytuacji i powieści, ma wpływ na dopełnienie obrazu całości i uatrakcyjnienie powieści.
Mnóstwo miejsca w książce zajmują opisy batalistyczne. Przywołane są potyczki powstańców generała Langiewicza z siłami rosyjskimi m.in. w Jedlni, Bodzentynie, Szydłowcu, pod Małogoszczem, czy pod Słupią. Krew leje się strumieniami, a atmosfera książki mocno zagęszcza się i przytłacza. Dla rozładowania ciężkiej atmosfery powstańczej, gdzie równie często padają żołnierskie dowcipy, jak odpadają ludzkie członki, autor wprowadził ciekawe wątki dotyczące relacji damsko-męskich. Zabawne, wesołe, momentami figlarne, opisane z dużym wyczuciem, swadą i urokiem. I jak to zwykle bywa, tam gdzie pojawia się uczucie, a krew buzuje w żyłach, tam też pojawia się i zazdrość o obiekt swoich uczuć. Zazdrość zaś sprowadza na zazdrośnika sporo śmiesznych, a czasem groźnych sytuacji. Zazdrosny odmieniec zaś gwarantuje prawdziwe kłopoty!
Zachęcam do sięgnięcia po lekturę, która pozwoli spojrzeć nieco inaczej na powstanie styczniowe. Na rozterki targające rozwarstwionym społeczeństwem, problemy powstańców, ich zaangażowanie lub jego brak, a także z uwagi na wątek fantastyczny, którego główna idea zakłada, iż to od odmieńców zależy wynik powstania. Od postawy charyzmatycznego Pliszki, uwodzicielskiej Heni Pustowójtówny vel. Michałka Smoka, wizjonera Jana Jemioły, dziarskiej Żydówki Wandy Szczur, czy siejącej postrach szlachcianki Hanny Żelazówny.
Mam też nadzieję, że pozostawiona niewiadoma przyniesie kontynuację przygód Jemioły i spółki.
Gorąco polecam!