Dom Jętki recenzja

Bardzo dobry debiut. Aż wierzyć się nie chce, że to pierwsza książka autora. Bardzo dojrzała, świetnie skonstruowana, świeża z bardzo ciekawym pomysłem. Akcja dzieje się dwutorowo, czasy współczesne i czasy zakończenia drugiej wojny światowej. Eksperymenty medyczne nazistów i współczesna firma farmaceutyczna. Co łączy te dwa elementy? Na pewno łączy je śmierć wielu osób. Śmierć okrutna, śmierć w męczarniach, czasami wielogodzinna.
Świetna postać głównego bohatera: Charlie Priest, dawniej policjant, teraz prawnik, cierpiący na rozdwojenie osobowości. Dzięki Bogu, nie alkoholik, czy inny narkoman 😁 Charlie znajdzie się w samym centrum wydarzeń, po tym jak zamordowany zostaje syn zamożnej rodziny Ellinderów. Syn, który wześniej był o krok od zamordowania Charliego.
Dzieje się w tej książce dużo, nudzić się nie można, a każdy rozdział przynosi nowe, zaskakujące wątki. I tak aż do samego końca, które dla mnie nie było zbyt wielkim zaskoczeniem ale to ani trochę nie odebrało mi przyjemności z lektury.
Bardzo podobał mi się klimat Domu Jętki, bardzo polubiłam głównego bohatera i z wielką przyjemnością sięgnę po kolejne części cyklu. A przy okazji dowiedziałam się co to jest jętka 😁