Wystarczyło, żeby 12-letni chłopiec jeździł rowerem po lotnisku godzinami wpatrując się w samoloty, by pokochał je na całe życie i w rezultacie w jednym z nich zginął. Tak mogłaby wyglądać najkrótsza biografia uwielbianego przez wszystkich autora „Małego księcia”, Antoine’a de Saint-Exupéry’ego.
Rozwiązania zagadki tej tajemniczej, tragicznej śmierci pisarza, ale i pilota wojskowego w stopniu majora, podjął się Luc Vanrell, zawodowy płetwonurek. Dyrektor firmy zajmującej się eksploracją trudno dostępnych rejonów podwodnych i archeologią podwodną. Dokonał tego zachowując szczególną ostrożność. Opowiedział o tym Jacques’owi Pradel’owi, francuskiemu dziennikarzowi, u którego był gościem w jednym z programów o odkryciach archeologicznych, podwodnych eksploracjach. Po skończonej audycji, na osobności, zwierzył się z jeszcze innych odkryć związanych ze śmiercią pisarza. Te odkrycia będą stanowiły prawdziwy klucz do rozwiązania tej zagadki.
Antoine de Saint-Exupéry nie może żyć bez latania. Po przegranej wojnie z Niemcami będąc w Ameryce lata na kartach swoich książek. „Mały książę”, „Ziemia, planeta ludzi”, „Pilot wojenny” i innego jego książki zastępują mu stery samolotu. Jednak to nie jest do końca to i jak tylko staje się to możliwe Saint-Exupéry z powrotem wraca do swojej jednostki i staje się aktywnym pilotem.
Jacques Pradel z faktów historycznych, relacji ludzi, przybliża nam osobę pisarza, stara się nawet ukazać jego stan emocjonalny, jego samopoczucie przed i w czasie jej ostatniej misji. Stara się przybliżyć nam prawdę.
Luc Vanrell opowiada o swojej pracy, pasji i wielkich odkryciach.
Obaj otwierają przed nami karty śmierci Antoine de Saint-Exupéry’ego. Czy francuski pisarz, pilot, major, zginął w Alpach, został zestrzelony do morza, czy popełnił samobójstwo, biorąc pod uwagę nieopuszczającą go depresję? Ciężka to była zagadka i przez dziesiątki lat próbowano ją rozwiązać. Dlaczego akurat im się udało? Sądzę, że dlatego, iż mieli w sobie wytrwałość i dyscyplinę oraz jak dla mnie najważniejsze, że praca była dla nich pasją.
Nie byli ślepo zapatrzeni w Saint-Exupéry’ego. Dzięki nim spokój mogła odnaleźć również Jean Preston-Riley. Sądzę, że i spokój odnalazł Horst Rippert, a może i najbardziej on.
Książkę czytało mi się bardzo dobrze. Nie okazała się nieprzystępnym historycznym brykiem pełnym niezrozumiałych, wojskowych czyt. lotniczych terminów. Uważam, że przeczytałam świetną powieść historyczną na faktach i ku nim zmierzającą.
Warto przeczytać tę książkę i to nie dla samego Exupéry’ego, choć sądzę, że fani pisarza będą chcieli dotknąć tej tajemnicy. Mnie porwała pasja ludzi, ich trud i determinacja oraz niebywała skromność. Zapamiętałam ich nazwiska i może uda mi się usłyszeć o nich jeszcze nie raz.