Jarosław Grzędowicz jest polskim pisarzem fantastyki, urodzonym we Wrocławiu w 1965 roku. Debiutował w 1982 roku opowiadaniem "Azyl dla starych pilotów". W roku 1990 założył magazyn literacki "Fenix" wraz z Rafałem Ziemkiewiczem, Andrzejem Łaskim, Krzysztofem Sokołowskim i Dariuszem Zientalakiem. W roku 2003 ukazał się jego zbiór opowiadań grozy pt. "Księga jesiennych demonów." Jednym z jego ważniejszych dzieł, dzięki którym uzyskał ogromną popularność jest seria "Pan Lodowego Ogrodu". Jest pierwszym w historii literackiej Nagrody im. Janusza A. Zajdla zdobywcą dwóch statuetek w kategoriach: Powieść oraz Opowiadanie Roku. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Jest mężem polskiej pisarki fantasy - Mai Lidii Kossakowskiej. Co sprawiło, że sięgnęłam po jego zbiór opowiadań? Przede wszystkim przyciągnęła mnie ta tajemnicza okładka, która hipnotyzuje. Na dodatek zaciekawiły mnie trzy opinie, które znajdują się na tylnej okładce książki, w których pisze, że są to opowieści z dreszczykiem opowiadające o lękach, które mogą znajdować się głęboko w każdym człowieku. Czy "Księga jesiennych demonów" podbiła moje serce? Powiedzmy, że jakoś specjalnie ta książka mnie nie wciągnęła.
"Pracowałeś i starałeś się, ale zawsze miałeś do czynienia ze znaczenie twardszym materiałem niż inni. Oni rzeźbili swoje życie w glinie, a Ty w granicie. Tylko, że gołymi rękami nie można rzeźbić granitu."*
"Księga jesiennych demonów" zawiera prolog, epilog i 5 opowiadań grozy ("Klub Absolutnej Karty Kredytowej", "Opowieść terapeuty", "Wiedźma i wilk", "Piorun" i "Czarne motyle"). Książka zaczyna się od tego, że Jacek Wolecki, któremu życie dosłownie wali się na głowę, wchodzi do sklepu z magią, a tam poznaje szamana, który chce pomóc mężczyźnie. Opowiada mu o Plemieniu Przypadku. O Jesiennych Demonach. O rzeczach, którą wydają nam się absolutnie niemożliwe. Te pięć opowiadań, to opowieści szamana skierowane do Jacka, ale w pewnym stopniu również do nas, do zwykłych czytelników, do zwykłych ludzi, którym czasami też wszystko się psuje. "Klub Absolutnej Karty Kredytowej" opowiada o Arturze, który pewnego dnia zdobywa kartę, za którą będzie mógł kupić wszystko co chce, ale nie będzie potrzebował do tego żadnych pieniędzy. Oczywiście wszystko układa się świetnie, aż do momentu, gdy demon z powrotem chce odzyskać swoją kartę i nie cofnie się przed niczym by ją zdobyć. "Opowieść terapeuty" opowiada o psychologu, do którego pewnego dnia przychodzi pacjent, któremu dzieją się dziwne rzeczy. Pewnego razu staruszek widzi jak mężczyźnie odrasta ręka, przy niesamowitych wydarzeniach czuje zapach róż, jednak ma wrażenie, że powinien być gdzieś indziej i, że ciągle kogoś rozczarowuje. Jak później okazuje się, staruszek nie jest zwykłym człowiekiem, a jedyną osobą, która może mu pomóc jest nasz terapeuta. "Wiedźma i wilk" opowiada o Melanii, dziewczynie, którą gnębi chłopak. Dziewczyna przepełniona złością postanawia pozbyć się chłopaka, nasyłając na niego wilka, który go pożera. Na tym jednak się nie kończy, ponieważ Melania zamieniła zwierzę w człowieka. Chciała wreszcie mieć kogoś kto ją pokocha, jednak nie skończy się to dobrze. "Piorun" jest o młodym małżeństwie, które rozdziela tajemniczy mężczyzna podrywając Sylwię. Janusz próbuje uratować swoje małżeństwo, ale przy sukkubie nie ma szans. "Czarne motyle" opowiadają o starszej kobiecie, która mając zaledwie 38 lat straciła swojego męża. Mając 58 lat poznaje człowieka, który ponownie pozwala jej kochać, jednak skrywa on tajemnicę. To od Ireny zależy jakie będzie zakończenie. Cała książka tworzy zamkniętą całość.
"Świat mnie boli. Wszystko wydaje mi się jakieś okropne i smutne. Żal mi każdego napotkanego człowieka, każdego ptaka, który spadnie z gałęzi."**
Zabierając się za czytanie tej książki, spodziewałam się prawdziwych opowiadań grozy po których nie będę mogła zasnąć, albo przynajmniej, że będę trochę przerażona. Muszę przyznać, że żadne opowiadanie nie wystraszyło mnie. Na dodatek jakoś nie byłam nimi specjalnie zachwycona. Jedynie "Klub Absolutnej Karty Kredytowej" i "Opowieść terapeuty" przypadły mi do gustu. Pierwsze opowiadanie było naprawdę wciągające, świetny pomysł, który został ciekawie zrealizowany i demon, który gdyby mi się kiedyś pokazał to przez niego padłabym na miejscu.. Pierwsza myśl o tej magicznej karcie: tak! Chciałabym taką mieć! Jednak z każdą stroną coraz bardziej przekonywałam się, że w tym wynalazku zło osobiście maczało palce. Koniec strasznie mnie zachwycił, to opowiadanie naprawdę miało w sobie to "coś". Trochę szkoda, że jednak w ogóle nie byłam przerażona. Natomiast "Opowieść terapeuty" była zaskakująca, ponieważ spodziewałam się, że staruszek, który przyszedł do psychologa jest opętany przez demona. Zwrot akcji był genialny. Chociaż według mnie w tym opowiadaniu nie wszystko zostało do końca wyjaśnione, to jednak jest one warte uwagi. Reszta opowiadań nie zostanie mi na długo w pamięci, bo chociaż były intrygujące to mimo to nie miały w sobie tego "czegoś". Styl autora jest dosyć przyjemny, ale momentami męczący. Muszę przyznać, że ciężko mi jest czytać długie opisy lub rozmyślania bohaterów, które czasami ciągną się przez kilka stron. Autor zasłużył jednak na plusa za wykreowanie niektórych postaci, a właściwie to demonów. W książce nie było na szczęście według mnie wzruszających scen. Nie było również śmiesznych scen, co jest również plusem, bo według mnie nie pasują one do opowiadań grozy. Opowiadania były głównie o ludzkich lękach lub problemach, które powodują, że nasze życie wali się. "Piorun" był głównie o problemach, które spotyka każde małżeństwo i widać tu doskonale, że gdy obie strony w ogóle nie starają się uratować małżeństwo, to ona się rozpada. Bo gdyby obie strony próbowały jakoś zgodzić spór albo próbowałaby przestać się kłócić to przynajmniej 1/4 rozpadających się małżeństw nie zakończyłaby się rozwodem. Ale co z tego, jeśli nie starają się żyć w szczęściu?
"- Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? (...)
- Zawsze kłamię (...). Także kiedy mówię, że zawsze kłamię. Filozofia to cudowna rzecz. Taka użyteczna."***
Osobiście jestem zachwycona wydaniem książki. Fabryka Słów zawsze stara się by książka świetnie wyglądała na półce, ale również by była przyjemna w czytaniu. Za projekt okładki (dzięki której zwróciłam uwagę na tę książkę) odpowiada Paweł Zaręba, a za genialne ilustracje, które pojawiają się odpowiada Dominik Broniek. Niektóre ilustracje naprawdę zapierają dech w piersi. Czcionka umożliwia szybkie czytaniem za co jestem wdzięczna, bo nie musiałam siedzieć z nosem w książce by lepiej widzieć litery.
"Szaleństwo też jest wspaniałe."****
Podsumowując, "Księga jesiennych demonów" momentami zachwyca a momentami mam wrażenie, że tracę na nią czas. Myślę jednak, że warto zapoznać się z tą pozycją, ale jeśli macie wątpliwości to lepiej zapoznajcie się z innymi opiniami. Ja osobiście jestem nawet zadowolona z tej książki, ale raczej nie sięgnę po nią ponownie.
*cytat z książki, strona: 35.
**cytat z książki, strona: 186.
***cytat z książki, strona: 100.
****cytat z książki, strona: 88.