"Zmarły leżał na plecach. Jako pierwsze zwróciły moją uwagę jego stopy, a najbardziej brak obuwia na lewej nodze. Przyjrzałem się szarej skarpetce ubrudzonej błotem, później butowi formy Nike oraz plamom krwi na białej podeszwie. Obok ciała klęczał Suchy i grzebał w walizce technika. Nie podchodziłem bliżej. Wyraz twarzy Suchego i jego blada cera sprawiły, że złapałem się za żołądek. Odetchnąłem kilkukrotnie, dzięki czemu powstrzymałem odruchy wymiotne."
"Klucznik" Małgorzaty Radtke to drugi tom serii z Szadym. Kiedy zaczynałam czytać zastanawiałam się, czy to, że nie znam (przyznaję ze wstydem) pierwszej części będzie jakoś wpływała na komfort czytania. Okazało się, że i owszem są wątki, które poruszone były w pierwszym tomie ale nie jest przeszkodą jego nieznajomość.
Główną postacią jest sierżant Marcin Szadurski, Szady. Zostaje on przydzielony do sprawy zabójstwa biegacza znalezionego w parku. Początkowo sprawa wygląda na nieudany napad rabunkowy jednak Szadego niepokoi charakterystyczny miedziany klucz znaleziony przy ciele.
"Ciarki przeszły mnie po plecach, nie mogłem też nic powiedzieć ani się ruszyć. Chciałem się mylić, bardzo chiałem, żeby ten klucz nie oznaczał tego, co przeczuwałem. Ale rozszerzające się źrenice Błony utwierdziły mnie w moim przekonaniu."
Sprawa komplikuje się w momencie odtajnienia akt sprawy z 1987r kiedy to w Gdańsku grasował seryjny morderca, któremu nadano przydomek "Klucznik". Sprawa znalezionego biegacza niepokojąco zaczyna przypominać sprawę sprzed lat. Czy tamten morderca wrócił? Czy jest to może naśladowca? Czy jest to tylko makabryczny zbieg okoliczności?
Sprawa zostaje przekazana doświadczonemu policjantowi jednak Szady i Błona także starają się ją rozwiązać. Czy motywem tego mogą być policjanci, którzy w latach osiemdziesiątych starali się rozwikłać zagadkę?
Autorka pokazuje w "Kluczniku" typowo męski świat kiedy to nieporozumienia rozwiązuje się za pomocą pięści. Wykreowane postaci nie są sztuczne a wręcz niesamowicie realistyczne z cechami charakteru niekoniecznie pasującymi do stróżów prawa. Jedynym minusem byłaby ilość bójek, po których zwykły człowiek błagałby o przytulną, szpitalną salę a na bohaterach nie robiło to wrażenia.
Od pierwszej strony polubiłam Szadego. Może i faktycznie jest skory do bójek, czasami zdarzało się nagiąć prawo to jednak był także szczery i opiekuńczy, zdeterminowany i oddany pracy. Na miejscach zbrodni ma swoisty rytułał, który pokazuje, że jest zwyczajnym człowiekiem.
"Wzięłem się w garść i przykucnąłem przy ofierze. Przestałem wątpić, że mamy doczynienia z morderstwem. Wyjąłem spod bluzy bursztynowy krzyży i go ucałowałem. Przeżegnałem się. Odmówiłem krótką modlitwę za ofiarę oraz za powodzenie tej sprawy."
Autorka wplata tu także wątek młodzieży pozostawionej samej sobie. Pasierb Szadego, Krystian, wpada w tarapaty. Jest to jego sposób na odreagowanie, w jakimś sensie wołanie o pomoc, o to żeby zostać dostrzeżonym. W rozwiązaniu problemów pomaga Szady. Jest to o tyle trudne ponieważ relacje między nimi są napięte a i sam Krystian tej pomocy nie chce.
Wraz z toczącą się akcją zaczynałam domyślać się kto może stać za tymi brutalnymi morderstwami. Pomimo tego jednak nie znałam motywu ani powodów, które mogłby kierować zabójcą. Czytając, zachodziłam w głowę czy moje przypuszczenia się sprawdzą. Pomimo tego, że historia przypomina układanie puzzli z pokazanym obrazkiem nie jest to takie łatwe.
Książkę czytałam w formie e-booka i dopiero kiedy dotarła do mnie papierowa wersja mogłam się przekonać jak pięknie się prezentuje. Okładka, pomimo że prosta zachwyca. Książka podzielona jest na rozdziały a każdy z nich rozpoczyna piękny, misterny klucz. Niech was nie przerazi ilość stron. Jak zaczniecie czytać nie odłożycie jej dopóki nie dowiecie się o co chodzi.
Gorąco polecam Wam ten kryminał, który jest także, moim zdaniem, po trosze obyczajówką. Chwilami, przy opisach morderstw czy miejsc zbrodni wzdrygniecie się z odrazą ale także momentami książka wywoła u Was uśmiech.
"Klucznik" mnie porwał, teraz chcę wiedzieć jak to się zaczęło i sięgam po "Czerwony lód".
Gosiu, gratulacje w dniu premiery. Mogę się tylko domyślać jak bardzo przeżywasz i jak jesteś dumna w tym dniu. Dzięki Tobie te uczucia towarzyszą i mnie. Bardzo dziękuję za możliwość patronowania tej powieści.