Pamiętam, jak bardzo przeżyłam stratę ukochanego szynszylastego przyjaciela Myszorka. Moja żałoba trwała długo, a uleczenie złamanego serca było bardzo trudne. Pomogło mi wtedy wsparcie bliskich i pielęgnowanie wspomnień. Nie wiem, czy książka Jeffreya Mousaieffa Massona badacza zachowań zwierząt: „Kiedy odchodzi przyjaciel. Refleksja o śmierci zwierząt domowych” okazałaby się remedium na ból, ale myślę, że byłoby mi łatwiej, gdybym miała wiedzę, jaką oferuje. Najbardziej ujęła mnie jednak empatia, jaka z niej płynie, a przede wszystkim ważne przesłanie, że każdy z nas jest jedynym ekspertem od swojej rozpaczy po zwierzęcym przyjacielu i ma prawo przeżywać żałobę na własnych zasadach.
Musicie wiedzieć, że to nie jest żaden przewodnik, który powie Wam, jak macie postępować. Jeffrey Moussaieff Masson nie próbuje być mentorem, wprost przeciwnie, stara się jedynie podzielić wiedzą, która może ułatwić oswojenie się ze stratą lub przygotować na nią, bo niestety każdy opiekun w końcu będzie musiał się z nią zmierzyć. To jest ta straszna konsekwencja obdarzenia zwierzęcia miłością, którą właściwie aż do końca próbujemy od siebie odsunąć. Autor omawia wiele ważnych kwestii. Poświęca wiele uwagi eutanazji zwierząt, podkreśla znaczenie pogrzebu i różnego rodzaju rytuałów. Przytacza wiele wzruszających historii z życia wziętych, dotyczących nie tylko zwierząt domowych. Sygnalizuje problem różnorakiego traktowania zwierząt w zależności od kultury. Pojawia się też kwestia jedzenia mięsa psów, co na pewno wielu czytelnikom złamie serce.
Myślę, że eutanazja jest tutaj najtrudniejszym tematem. Budzi przecież wiele skrajnych emocji i jestem pewna, że niektórzy z Was musieli niestety podejmować tak dramatyczną decyzję, by ulżyć w cierpieniu swojemu pupilowi, a jednocześnie zwlekali z tym, nie potrafiąc się z nim rozstać. Co uważam za bardzo cenne, autor zaleca eutanazję w domu, by zaoszczędzić stresu zwierzęciu i pozwolić mu odejść w miejscu i z ludźmi, których kocha.
Cieszę się, że Jeffrey Moussaieff Masson poruszył kwestię przeżywania żałoby przez dzieci. Zgadzam się z nim w stu procentach, że dorośli powinni im pozwolić pożegnać się z najdroższym przyjacielem i przede wszystkim odprawić mu pogrzeb. Dziecko cierpi tak samo, jak my. Najgorsze, co można zrobić to umniejszać tę stratę, co jest bardzo powszechne w przypadku takich stworzeń, jak np. rybki czy chomiki… Nie wolno nam pokazywać dzieciom, że śmierć zwierzęcia nic nie znaczy… Z konsekwencjami tego będą mierzyć się przede wszystkim bezbronne zwierzęta, ale my również wychowując egoistów pozbawionych empatii i wrażliwości.
Myślę, że każdy, kto opiekuje się zwierzakiem, powinien zainteresować się tą pozycją, bo oferuje cenną wiedzę, a jednocześnie zostawia miejsce na własne przemyślenia i decyzje.
Dziękuję Wydawnictwu Relacja za egzemplarz do recenzji!