To kraj islamski, optujący za tradycyjnym stylem życia, kojarzony z sankcjami i zamknięciem na świat. W zasadzie teraz, gdy o muzułmanach mówi się jedynie w kontekście negatywnym i stereotypowym, taka książka ciekawi.
Poddajemy się stereotypom albo nie, ale już zdjęcie młodzieńca leżącego na walizkach i Iranu to sprzeczność i zaskoczenie. Ciekawiła mnie więc ta podróż Ortha.
Zabawna i urocza forma promocji. Bilet 'upoważnia do jazdy autobusem przemytniczym, wizyty w prawie najgorętszym miejscu świata i śpiewania zakazanych piosenek'. Ciekawi jakie to piosenki? Na przykład Adele. Stephan Orth na podróż wybrał formę bliską zwykłym ludziom, czyli tzw. couchsurfing. Znajduje się w internecie ludzi zainteresowanym przyjmowaniem na nocleg i tam się jedzie. Orth zobaczył więc Iran od strony zwykłych ludzi, poza zasłoną domów. Jak mówi domy w Iranie są zasłonięte, tak aby nie było widać co się dzieje w środku. W kraju, gdzie wszystko reguluje prawo szariatu, życie dzieli się na oficjalne i nieoficjalne. Orth zobaczył to nieoficjalne. Irańczycy nieoficjalnie są mili, przyjaźni, ambitni, tacy sami jak inni ludzie świata. Ale zaznacza, że to nie jest jednolity obraz Irańczyków, że domy, które odwiedzał, znalazł w Internecie, więc jego gospodarze to ludzi w miarę otwarci na świat i wykształceni.
Miejsca, które zobaczył Orth i ludzi, których spotkał, to znakomita podróż, która obala mit kraju sterroryzowanego. Poza oficjalnym nurtem, ludzie urządzają pikniki, śpiewają, piją alkohol, a nawet urządzają spotkania o podłożu seksualnym. Z drugiej strony, autor jest świadkiem i uczestnikiem randki z Irakijką, która pokazuje, iż obyczaje tego kraju są inne, restrykcyjne. W 'randce' uczestniczy cała rodzina kobiety, dalsza i bliższa, a jedynym sposobem porozmawiania jest internet, oczywiście zakazany w Iranie. Spotyka też Orth wiele wykształconych kobiet, które nie mają tam szans na pracę, rozwój osobisty. Z trzeciej strony spotyka Orth piękny kraj, gościnnych ludzi, kraj o długiej historii i ludzi przywiązanych do swojego kraju, którzy poległym żołnierzom w wojnie z Irakiem urządzili mauzoleum, czczą ich i szanują.
Podsumowując, książka jest napisana ciekawym językiem. Autor pokazuje wiele osób, miejsc i czyni to w sposób ciekawy dla czytelnika. Jego spojrzenie na świat i Iran jest inteligentne i pozbawione stereotypów. Orth naprawdę chce poznać ten kraj i go polubił. Widzi wady, ale nie odrzuca z góry. Na stronie 80 tak mówi o podróżowaniu:
'Kiedy codzienne czynności, które wykonujesz w domu niejako na autopilocie, nagle wymagają od ciebie kreatywnych rozwiązań, możesz zebrać cenne doświadczenia. Po pierwsze, uczysz się pokory w drobnych sprawach. Po drugie, możesz się przekonać, czy potrafisz się z siebie śmiać, czy nie'.
I taka właśnie jest ta książka: inspirująca, nowoczesna i dynamiczna, a przy tym otwierająca oczy na świat. Bo bądźmy szczerzy, nie każdy pojedzie do Iranu, póki co.