„Inwestygatory” to komiks autorstwa Johna Patricka Greena, wydany przez Wydawnictwo Jaguar.
Podczas lektury poznajemy dwa uwielbiające kanały aligatory – Mango i Brasza (Barabasza, ale o tym ciii!). Są oni komisarzami konspiracyjnej komórki kryminalistycznej, ścigającej kłopotliwych kryminalistów.
Tym razem Mango i Brasz muszą dowiedzieć się, co stało się z cukiernikiem, pracującym w cukierni Ubita na Puch – Gustawem Wąsiorem. Okazało się bowiem, że Gąsior zaginął, a i nie wiadomo, czy jego przepis na najnowszy wypiek jest bezpieczny. Agenci posiadają umiejętności detektywistyczne, a dodatkowym wsparciem dla nich są gadżety i zaawansowane technologicznie zestawy S.Z.A.T. (Specjalnej Zaawansowanej Antyterrorystycznej Technologii). Czy gatory poradzą sobie w akcji? Pewnie, że tak! Jednak nie obędzie się bez komplikacji, humoru sytuacyjnego i tego bardziej „kibelkowego”.
Komiks cechuje przede wszystkim spora dawka współczesnego humoru, a także niesamowicie pędząca akcja. Na każdej stronie dzieje się bardzo dużo, komiks jest przepełniony wydarzeniami, które tworzą spójną całość. Nasi agenci do spraw specjalnych będą musieli rozwiązać zagadkę zaginięcia Wąsiora, zażegnać kryzys w świecie nauki, upiec ogromny tort, a także stawić czoła prawdziwemu czarnemu charakterowi!
Bardzo podobało mi się to, że autor tworzy w sposób niewymuszony. Historia jest ciekawa, angażująca i pełna napięcia. Również fajne jest to, że aligatory różnią się od siebie i młodszy czytelnik nie będzie miał problemu z ich odróżnieniem. Mango bowiem ma paszczę bardziej owalną i jest ciemnozielony, a Brasz – ma bardziej kanciastą paszczę i jest jasnozielony.
Zakończenie pierwszej części przygód Inwestygatorów kończy się w taki sposób, że ciężko jest nie sięgać po następny tom, dlatego cieszę się, że od Wydawnictwa Jaguar otrzymałam od razu dwie części. Jakby było wydane i piętnaście, to mogłabym wszystkie przeczytać jedna po drugiej. Przygody gatorów wciągają, nie są nudne. Akcja goni akcję, dynamika jest ogromna. Autor potrafi rozbawić czytelnika, ale też i skłonić do refleksji momentami. Mimo wszystko, najwięcej jest tutaj przygód Inwestygatoród, od których nie można się oderwać.
Jeszcze na sam koniec dostajemy od autora poradnik, jak narysować Mango i Brasza, co stanowi ciekawy dodatek.
Podsumowując, tak jak bardzo spodobał mi się komiks „Batpig”, tak samo było w przypadku Inwestygatorów. Wszystko tutaj jest dopięte na ostatni guzik i nie sposób się nudzić podczas czytania.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Jaguar.