"Może tak już jest, że trzeba dosięgnąć dna, żeby się odbić. Może dopiero wtedy człowiek zaczyna doceniać małe rzeczy." (str.35)
Jest to piąta i ostatnia część historii rodziny Petrycych. Życie ich boleśnie doświadczyło, wiele przeszli. Teraz panuje względna stabilizacja. Wiele rzeczy wróciło do normy, wiele się wyjaśniło, ale nad niektórymi trzeba jeszcze popracować. Doktor po przejściu zawału musiał zwolnić tempo. Prowadzić zdrowy tryb życia, unikać stresu, zrezygnować z osobistych ambicji. Zmienił pracę, zrezygnował z habilitacji, zrzekł się mandatu radnego. Jednak demony z przeszłości go nie opuszczały. Jego żona Marysia po urodzeniu dziecka z wadą genetyczną wraca do pracy, gdzie zmaga się z problemami nowo utworzonej spółki pracowniczej i prywatyzacją biura.
Praca zawodowa, obowiązki nad wymagającym szczególnej opieki nowym członkiem rodziny nie sprzyjały bliskości małżonków. Po przebytych przejściach zachowywali dystans, nie było między nimi czułości i tej więzi, która ich łączyła. Cierpiały na tym dzieci. Starsze co prawda wyfrunęły z domu, lecz zostało dwoje nastolatków w fazie przechodzącego buntu. Po długiej nieobecności zjawia się w domu najstarszy syn z dziewczyną. Wreszcie między ojcem i synem dochodzi do szczerej rozmowy. Wychodzą na jaw rzeczy, które oboje długo w sobie tłumili, więc przyszła pora na wyjaśnienia, usprawiedliwienia i dogadanie się. Marysia po rekonstrukcji zakładu pracy, po przejściowych kłopotach coraz lepiej sobie radzi. Odzyskuje wiarę w siebie i ludzi. Ma nowe, ciekawe pomysły, a jej strategia zaczyna przynosić zyski.
Dom Petrycych tętni życiem, ciągle ktoś się w nim pojawia, przyjaciele, dalsza rodzina i obcy lecz wszystkim mieszkańcom wychodzi to na dobre. Sympatyczna ciocia z Anglii Pelagia podjęła życiową decyzję, opuszczając na zawsze swój kraj i postanawia zamieszkać w Krakowie. Jest to przeurocza staruszka, lubiąca zmieniać kolor włosów w zależności od sytuacji, z poczuciem humoru, która wiele wniosła pozytywnego w życie rodziny i bardzo ich wspomogła. Nie należy zapominać o wiernej przyjaciółce Jance, która miała siódmy zmysł i zawsze zjawiała się w trudnych dla rodziny momentach niosąc pomoc i znajdując pozytywne rozwiązania. Poznajemy też tragiczną historię jej przodków.
Doktor nie potrafi wieść spokojnego trybu życia i znowu podejmuje walkę ze złem. Nad jego rodziną zbierają się czarne chmury, ktoś im grozi. W końcu poznaje swojego wroga. Zżyłam się z bohaterami powieści, kibicowałam im, współczułam, przeżywałam ich dramaty i rozterki, cieszyłam się razem z nimi z ich małych radości i sukcesów.
Drugim wątkiem jest historia piątki żydowskich przyjaciół mieszkańców krakowskiego sierocińca, w którym o ile tak można powiedzieć o sierotach byli szczęśliwi do momentu wybuchu wojny. Później przyszło najgorsze. Utworzenie getta, liczne akcje wysiedlania Żydów, grabieże i mordy. Świadkami tego wszystkiego są nastoletni bohaterowie. Kiedy dochodzi do likwidacji sierocińca muszą uciekać. Przetrwali dzięki pomocy życzliwych ludzi. Ich droga do wolności okupiona była cierpieniem, bólem, poniżeniem i śmiercią części z nich. Walczyli w ruchu oporu, co na chwilę zmieniło ich życie i postrzeganie świata. Walczyli z ukrycia z wrogiem, licząc się z utratą życia, lecz byli dumni z tego co robili. Później trafiali do kolejnych obozów, przeżywając gehennę. Kiedy wojna dobiegała końca byli świadkami zacierania zbrodni przez okupanta. Przekonali się o sile przyjaźni, która pozwoliła im przetrwać trudne chwile.