„Prawo ojca” autorstwa P.K. Farion stanowi pierwszy tom serii Krwią naznaczone. Była to również moja pierwsza styczność z twórczością tej autorki i przyznam, że na pewno nie była to moja ostatnia przygoda z jej warsztatem. Może i sięgnęłam po ten tytuł głównie ze względu na okładkę, to przyznam, że wnętrze tej książki jest równie zjawiskowe.
Zuzanna to młoda kobieta, architekt, a przede wszystkim samotna matka. Można by powiedzieć, że w chwili, gdy partner opuszcza ją na wieść o niespodziewanej ciąży, jej świat się wali. Jednak tak naprawdę los dopiero zaczyna rzucać kłody pod jej nogi.
Igor to dojrzały mężczyzna, głowa rosyjskiej mafii rządzącej w Krakowie. Całe życie szuka rozwiązania na swój problem. Sen z powiek spędza mu bezdzietność, która w klanie rodziny Kolosov jest nie do przyjęcia.
Oboje stanowią kontrast dla siebie nawzajem. Ona wygadana, pyskata i waleczna. On twardy, nieugięty i władczy. Za to obydwoje trzymają się minimalizmu, jednocześnie nadając najwyższy priorytet jednemu – dobru dziecka. Uparci, zawzięci, honorowi, a gdy przychodzi chwila zwątpienia, stawiają wszystko na jedną kartę. I kiedy myślą, że są dla siebie jedynym wyzwaniem, niespodziewanie pojawia się ktoś trzeci – wróg.
Nie mam pojęcia co powinnam Wam teraz powiedzieć - od jakich słów zacząć, by oddać wszelkie emocje, które targały mną w trakcie czytania... Po pierwsze zakochałam się w stylu Farion. Nie wiem, jak ta kobieta to zrobiła, ale od samego początku czułam pomiędzy mną a tą historią pewną chemię, przez co miałam problemy z odłożeniem tej książki na półkę.
Całą historię poznajmy z punktu widzenia głównych bohaterów - Zuzanny oraz Igora, co było strzałem w dziesiątkę! Autorka przygotowała dla swojego czytelnika dwójkę bohaterów z silnymi charakterami, przez co w historii tej nie czeka na Was postać dominatora oraz osoby uległej. Przyznam, że ta dwójka jest bardzo uparta, jednak moje serce zdobyła Zuzanna, która była w stanie zrobić wszystko, byleby jej syn był bezpieczny. Farion bardzo realistycznie przedstawiła obawy kobiety o dalsze losy Maksymiliana - pomimo, że nie mam własnych pociech, w pełni rozumiałam Zuzannę oraz razem z nią przeżywałam niektóre momenty.
Jeśli chodzi o Igora, to przyznam, że jest to jedna ze znienawidzonych przeze mnie postaci - jakoś nie byłam w stanie znaleźć z nim wspólnego języka. Może i w trakcie lektury poznałam kilka sekretów na temat jego przeszłości, które wytłumaczyły mi, czemu jest takim, a nie innym człowiekiem, to jednak nie potrafiłam znieść jego postępowania - to facet, który uwielbiał kiedy wszyscy wokół niego tańczą, jak on im zagra.
Okładka „Prawa ojca” zapowiada nam mocną, wręcz krwistą fabułę, ale czy do końca tak było? Oj tak! Farion bardzo dobrze przedstawiła świat mafii, który jest pewien niebezpieczeństw oraz brak w nim wszelkich reguł. Przyznam, że jedna z początkowych scen, w której pewien bohater był torturowany, chyba do końca życia pozostanie w mojej głowie - do tej pory nie potrafię wymazać niektórych fragmentów z pamięci...
Na koniec kilka słów o zakończeniu, za które na autorkę czeka specjalne miejsce w piekle. Czemu? Jestem zdania, że w niektórych momentach książki nie mają prawa być kończone. Muszę jak najszybciej dowiedzieć się co stanie się dalej z Zuzanną, Maksymilianem oraz Igorem.
Czy książkę polecam? Jeśli rozglądasz się za pozycją pełną akcji, mocnych opisów oraz zapewniających multum emocji, to „Prawo ojca” jest idealne dla Ciebie. Może i w trakcie czytania momentami irytowała mnie ilość przekleństw, jednak przymknę na to oko i z niecierpliwością wyczekuje zapowiedzi „Prawa matki”.