Trylogia Suzanne Collins sprawiła, że wśród miłośników książek zapanował lekki chaos. Towarzystwo podzieliło się na kilka grup- tych, którzy lekturę mają już od dawna za sobą i są zachwyceni, następnych, którzy po przeczytaniu próbują wybić się spośród tłumu ostrą (i czasami nie do końca przemyślaną) krytyką, innych, wahających się czy warto z racji porównania poziomu "Igrzysk..." do "Zmierzchu" oraz czytelników uznających tę książkę za naprawdę dobrą, lecz przecenianą pod pewnymi względami. Szczerze przyznam, że zaliczam się do tych ostatnich. Owszem, powieść zasługuje na pochwały, jednak w porównaniu z innymi, podobnymi sobie a niedocenionymi dziełami można pomyśleć, że popularność zapewniła jej dopiero ekranizacja z Jennifer Lawrence i Joshem Hutchersonem w rolach głównych.
Poznajemy Katniss, nastolatkę pochodzącą z Dwunastego Dystryktu, miejsca gdzie "możesz bezpiecznie umrzeć z głodu". Po śmierci ojca to właśnie na dziewczynę spada cała odpowiedzialność za wyżywienie matki oraz młodszej siostry. Za sprawą kłusownictwa oraz handlu na czarnym rynku bohaterka zdobywa takie umiejętności jak strzelanie z łuku oraz znajomość roślin i ziół, a także cechy charakteru i analityczny umysł, które przydadzą jej się podczas corocznych Głodowych Igrzysk. Organizowane są one przez władzę by przypomnieć społeczeństwu o ich bezradności wobec systemu i powstaniu, brutalnie stłumionym dziesiątki lat wcześniej. "Zabawa" polega na walce na śmierć i życie dwudziestu czterech nastolatków- po dwóch z każdego Dystryktu, z których zwycięży ostatni pozostały przy życiu. W tym roku Katniss będzie walczyć o zwycięstwo wraz z Peetą Mellarkiem, chłopcem, który jako dziecko podarował jej chleb, ratując ją tym samym przed śmiercią głodową.
Mimo, że początek powieści nie wydawał się powalający, watro przebrnąć przez kilka następnych rozdziałów. Przewracając kolejne kartki zanurzamy się w historii, która wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć. Szybkie tempo, coraz to nowe, zaskakujące sytuacje oraz niebanalne postaci zachęcają do dalszej lektury. Czytelnik trzyma w dłoniach historię o próbie przetrwania, kiedy jedynym co się posiada to śpiwór, nóż oraz przeświadczenie, że każdy twój ruch rejestrowany jest przez kamery i emitowany telewizyjnie w całym państwie. Oprócz tego pojawia się wątek miłosny, umiejętnie wpleciony w ogół wydarzeń lecz nie przyćmiewający innych, równie ważnych elementów fabuły. Także narracja pierwszoosobowa, która z reguły nie jest pożądana przez czytelników, w tym przypadku doskonale komponuje się jako relacja głównej bohaterki podczas uczestnictwa w Igrzyskach. Jest również odzwierciedleniem przeżyć i targających nią emocji. Język powieści nie jest skomplikowany , a wypracowany akurat na miarę głównej bohaterki, która w końcu ma tylko 16 lat. Pasuje do niej zatem jak ulał i dodaje autentyczności jej przemyśleniom.
Jedynym co może drażnić w niektórych momentach to stan emocjonalny głównej bohaterki. Katniss z jednej strony cechuje odwaga i pełna determinacja, z drugiej jednak nie jest w stanie pojąć najprostszych nawet aluzji ze strony współtowarzysza. Wydaje się dojrzała jak na swój wiek, ale w relacjach z płcią przeciwną jej zachowanie i sposób myślenia są wprost infantylne. Pod koniec powieści można również odnieść wrażenie, że sama autorka pogubiła się w uczuciach targających dwójkę głównych bohaterów. Powstaje zatem lekkie pomieszanie z poplątaniem, lecz nie jest ono na tyle poważne, by zepsuć przyjemność płynącą z lektury jaką do tej pory gwarantowała.
"Igrzyska Śmierci" to w chwili obecnej tak popularna lektura, że obowiązkowo trzeba się z nią zapoznać choćby po to, by wyrobić sobie na jej temat własne, odpowiednie zdanie. Książka zapewnia naprawdę dobre emocje, a wszelka krytyka określająca ją jako pozycję na zerowym poziomie jest według mnie po prostu bezpodstawna.