konie od zawsze były uznawane za zwierzęta pełne wdzięku, gracji i wewnętrznego piękna. zadbana sierść i grzywa, błysk w oku i piękny chód cieszą od wieków wszystkich, nie tylko ich właścicieli czy jeźdźców. jednak nie wszystkie konie mogą cieszyć się dobrymi właścicielami, czy też spokojnym miejscem do życia, bo zajmuje się nimi ktoś, kto nie ma bladego pojęcia, co połączyć z czym, aby zwierzęciu żyło się dobrze. są też tacy, którzy nigdy nie mieli i nie będą mieć litości, a koń czy kucyk to dla nich tylko opcja zarobku. właśnie takie konie - zaniedbane, opuszczone i przerażone - trafiają do heartlandu, gdzie nikt nikogo nie ocenia, a indywidualne podejście i brak pośpiechu potrafi zdziałać cuda.
w trzeciej i czwartej części amy w dalszym ciągu boryka się ze śmiercią własnej matki. ból po stracie marion dalej jest duży, ale zmniejszył się choć na tyle, aby nastolatka mogła normalnie funkcjonować. niestety klientów ubywa i ludzie nie są w stanie uwierzyć, że taka małolata jest w stanie wyleczyć ich podopiecznych z wszystkiego, co miało podłoże psychiczne. na dodatek pegaz - ulubiony koń jej matki zaczyna chorować. nie jadł, stał się apatyczny i wycofany. całymi dniami wyglądał na bramę, jakby łudząc się, że marion do niego powróci. pojawia się również ben, który stawia powodzenie w konkursach nade wszystko inne, nawet zdrowie własnego wierzchowca.
plusem tej serii - oczywiście według mnie - jest to, że bardzo szybko się ją czyta. sięgnęłam po nią, gdy wyjeżdżałam z gdańska, a zanim się obejrzałam już ją skończyłam, a bus wjeżdżał do torunia. myślę, że nie była to tylko zaleta tematyki i faktu, że jednak orientuje się tym temacie, bo konie to moje ulubione zwierzęta, ale samego stylu autorki. choć czasem amy popełniała głupie błędy, to dało się to jednak jej wybaczyć. w końcu nadal nie pogodziła się ze śmiercią matki, dziadek wyjechał do krewnych, a siostra sprowadziła do heartlandu swoją przyjaciółkę. do tego wszystkiego dołożyła się choroba pegaza i konieczność jego uśpienia. popłakałam się na tym momencie, bo pomimo tego, że wiedziałam, co się stanie, w dalszym ciągu mnie to bolało.
w dalszym ciągu utrzymuje swoje zdanie, że tę serię warto polecić innym. jest długa, bo ma dwadzieścia części i cztery dodatkowe, które pojawiły się już po zakończeniu, ale zdecydowanie warto się w niej zagłębić. ja się nie mogę już doczekać piątego i szóstego tomu!