Jego babeczka recenzja

 

Lubicie ciasta, ciasteczka, babeczki, muffinki? Jeśli tak, to na widok okładki tej książki na pewno pocieknie Wam ślinka, bo „Jego babeczka” autorstwa Penelope Bloom prezentuje się apetycznie i słodko. Zdecydowanie przyciąga wzrok i ma się wielką ochotę przeczytać ją przy filiżance kawy i dobrym ciachu. 

Ta myśl tak naprawdę oddaje całe sedno tej książki: lekka, zabawna, w komediowym tonie opowieść o gorącym romansie, taka w sam raz na jeden wieczór. Nie ma tu patosu, nie ma głębszych prawd życiowych, nie znajdziecie raczej niczego, co odmieni Wasze życie. Za to otrzymacie dużą dozę humoru, sporo namiętności i pikantnych opisów. Co tu dużo mówić  - ta książka to dość ciekawie i zabawnie opisany płomienny romans między przystojnym szefem i jego pracownicą. I jak zwykle romanse omijam szerokim łukiem, tak muszę przyznać, że ten czytało mi się niezwykle dobrze, szybko i lekko. Autorka w dość żartobliwy sposób kreuje fabułę i portretuje swoich bohaterów. 

Po raz pierwszy sięgnęłam po pozycję autorstwa tej pani i przyznaję, że mimo, iż romans nie jest moim ulubionym gatunkiem w zakresie prozy, ta pani pisze naprawdę fajnie i ta książka sprawiła, że ma ochotę sięgnąć po jej wcześniejsze. Mogą one bowiem stanowić ciekawy i naprawdę lekki przerywnik, niewymagający od nas analizy i głębszego myślenia, od książek, które czytamy na co dzień. Poza tym jeśli chcesz się zrelaksować po ciężkim dniu w pracy i zapomnieć o swoich problemach, a lubujesz się w romansach i typowo babskiej prozie – ta książka jest dla Ciebie. Tak, niestety, Panowie – moim zdaniem to nie jest dzieło dla Was. 

Podsumowując: fajna, niewymagająca lektura na chłodny, szary wieczór, idealna do czytania przy lampce wina lub dobrej kawie w towarzystwie słodkiej babeczki. Lekka, przyjemna, śmieszna, przewidywalna, trochę komediowa. Typowo babska. Jeśli nastawicie się na sporą dawkę humoru i rozrywki – spodoba się Wam. Ja polecam, bo moim zdaniem styl Bloom jest ciekawy i warty zapoznania się z nim.