Kilka lat temu praca w korporacji była dla wielu osób szczytem marzeń. Obecnie słowo to jest synonimem gniazda mechanicznie pracujących robaczków, które bardzo łatwo można wymienić na inne. Często też zdarza nam się naśmiewać się z korporacji. Mnie zawsze najbardziej bawią zapożyczone z angielska nazwy sprawowanych funkcji, o których na pewno wiele razy słyszeliście. Być może język polski przestał być językiem narodowym Polaków, a ja jeszcze się o tym nie dowiedziałam? Nie wiem. Wiem za to, że Radek Bieliński, wieloletni i zaprawiony w boju pracownik korpo postanowił wyśmiać tę machinę za pomocą książki zatytułowanej przezornie ,,Good morning korporacjo".
MaxiMind to międzynarodowa firma zajmująca się księgowaniem. Tak przynajmniej może się wydawać na pierwszy rzut oka. W rzeczywistości najwięcej czasu pracownikom tego przedsiębiorstwa zajmuje tworzenie nowych procedur, z których większość ma na celu zapewnienie swoim twórcom oraz ich kolegom bezpieczeństwa, a dla firmy poprawy statystyk BHP ,,Zero Goal for Accidents at Work". Praca w MaxiMindzie to prawdziwe spełnienie marzeń. Możliwość awansu pionowego i poziomego stoi przed każdym otworem, a na wolny wakat, nawet ,,Head of Strategy", może aplikować nawet człowiek znikąd, choć wiadomo, że stanowisko i tak otrzyma Rudolf...
Radek Bieliński na swojej stronie internetowej zdradził, że pomysł napisania tej książki przyszedł mu do głowy, gdy razem z przyjacielem żartował z nowego bezsensownego zadania od szefa (przepisywania danych z jednego arkusza programu Excel do innego). To wiele wyjaśnia. Książka taka jak ,,Good morning korporacjo" mogła zostać napisana tylko przez kogoś, kto korporacyjne pranie mózgu ma już za sobą (bez względu na to, czy się mu poddał, czy nie). Pod przykrywką zabawnej otoczki, Bieliński zdaje swoim czytelnikom sprawę z tego, że każdy pracownik korporacji, bez względu na to, jak nazywa się ich stanowisko, są tylko trybikami wprawionymi w ruch przez boskie CEO. Skoro więc każdego pracownika można zastąpić każdym, to może małpami też?
Bohaterowie tej książki nie są zbyt dobrze zarysowani ponieważ autorowi zależało głównie na tym, by uchwycić ,,ducha korporacji", której indywidua nie są zbyt potrzebne. Nieco zadziwiające i irytujące jest to, że praktycznie wszyscy pracownicy MaxiMindu przedstawieni w tej książce mają za sobą patologiczną przeszłość, która krętymi drogami doprowadziła ich do bram korporacji, której przyświeca hasło: ,,Full Respect of All". To, jak sobie za nią poradzili, zależało od wkładu włożonej pracy, efektywności działań i... stworzenia jak największej liczby procedur.
Warto zaznaczyć, że do ,,standardowej" książki dołączona jest jej wersja audio. Jeśli zaś preferujecie czytanie na ekranie, ebook, podobnie jak inne wersje tej publikacji, możecie kupić na stronie jej autora, czyli tutaj.
,,Good morning korporacjo" to słodko-gorzka powieści o korporacyjnej rzeczywistości, która z dnia na dzień przygarnia do swojej stajni coraz więcej owieczek. Pomimo plusów, które niesie ze sobą praca w tego typu firmie (na pewno jakieś są, prawda?), nie chciałabym związać swojego życia zawodowego z tym środowiskiem. Chociaż, kto wie? Radek Bieliński zdradza, że absolwenci filologii są mili widziani w korporacyjnym świecie księgowości. :-)