"Całe piękno świata" to zdecydowanie nie jest książka, którą połkniecie na raz- przeczytacie i od razu zapomnicie o prawdach w niej zawartych. Tę historię się smakuje. Powoli przewraca kartki, z których każda łamie serce w inny sposób.
Koniec wojny to dla wielu nowy początek i szansa na rozpoczęcie prawdziwego życia. Dorka wraz ze swoim mężem postanawiają wyprowadzić się z domu rodzinnego i wyjechać do Lichtenwalde, które aktualnie powoli przemienia się w polską Porębę. Na miejscu okazuje się, że muszą zamieszkać po jednym dachem z niemiecką rodziną. O ile mężczyźni zaczynają żyć ze sobą we względnej zgodzie, w Evie i Dorce jest zbyt dużo bólu, by zacząć się akceptować. Czy wspólne mieszkaniec może zmienić ich postrzeganie siebie nawzajem?
"Całe piękno świata" oddaje głos tym, których słowa często ginęły na kartach historii, tym które walczyły równie mocno podczas wojny, ale bitwy te nie prowadziły do tak widocznych zmian, które wśród ogólnego chaosu próbowały odnaleźć siebie. Oddaje głos kobietom. Tym razem jest to głos silny i mocny, ale jednocześnie przepełniony bólem. Bo jak można zacząć normalne życie, kiedy w sercu pełno jest trumien po zmarłych bliskich? Jak funkcjonować, kiedy w głowie pojawia się ciągły strach o przyszłość?
"Strach przed gwałtem ze strony radzieckich żołnierzy to jedna z najsilniejszych emocji lękowych powojnia. Ponieważ był to strach głównie kobiet, do polskiej "męskiej" historiografii wojny praktycznie się nie przebił", czytamy w posłowiu.
Autorka stara się zwrócić na niego uwagę i robi to we wrażliwy i wyraźny sposób. Opisy emocji każdej z kobiet chwytały mnie za serce a dodatkowo wywoływały łzy w oczach. Bo jak ogromne musiało to być cierpienie.
Wśród tych poważnych zagadnień znajduje się także nutka rodzinnego ciepła i wiary w przyszłość. A wisienką na torcie okazuje się styl autorki. Od pierwszej strony mnie zachwycił. Miejscami przywodził mi na myśl "Dewocje", które także bardzo dobrze wspominam właśnie ze względu na niego. W jego prostocie kryją się piękne metafory i niedomówienia. Tego typu powieści się smakuje.
Ciężko czytać takie historie, domyślam się także, że ciężko je pisać. Ale uważam że są naprawdę potrzebne. Otwierają oczy i serca, a co najważniejsze, pozwalają, żeby wybrzmiał głos, którego być może staramy się nie słuchać, bo wydaje się mniej istotny od chwalebnych opisów bitew. A jest równie ważny.
"Całe piękno świata" na długo pozostanie w moim sercu. Nie zapomnę emocji, żalu i współczucia, które odczuwałam podczas czytania i jej wielowątkowości. Bo oprócz tematów przeze mnie wspomnianych autorka zwraca też uwagę na małżeństwa, czy potomstwo i jego wpływ na relacje z innymi, czy wykluczenie.
Książkę polecam wam z całego serca. Mam nadzieję, że kiedyś sięgnięcie po nią i zachwycie się fabułą równie mocno jak ja!
Za książkę z całego serca dziękuję wydawnictwu Literackie.