7 razy dziś recenzja

Debiutancka powieść autorstwa Lauren Oliver opowiada o losach Sam Kingston.
Ma ona idealne życie. Jest piękna, popularna i co najważniejsze ma idealnego chłopaka i swoja "paczkę".
Mijają minuty, godziny, dni jej idealnego życia, w którym wszystko jest tak jak powinno. Sam wraz z przyjaciółkami "dominują" w liceum i czują sie z tym świetnie. Aż nadchodzi pechowa impreza, podczas, której Głowna bohaterka, która do tej pory miała idealne życie, przekonuje się, jaki naprawdę jest jej chłopak. Nie jest on jednak idealny i pod wpływem alkoholu potrafi się zmienić w potwora. Piękne życie Sam upada. Chce, aby piątek 12 lutego jak najszybciej się skończył i idzie spać.
Gdy budzi się rano jest przerażona.... Dostrzega, że ponownie jest fatalny piątek. Musi przeżyć wszystko od nowa. Nie wierzy, ze coś takiego się stało. Jest osłupiała i nie wie, co ma ze sobą zrobić. Musi jednak przeżywać wszystko od nowa. I tak aż 7 razy! Tak, piątek powtarza się 7 razy. Po tym wszystkim Sam jest osobą dojrzałą, bogatą w doświadczenia. I co najważniejsze patrzy inaczej na świat. Nie jest już tą dziewczyną, co tego prawdziwego 12 lutego (pierwszego piątku).
Książka na początku ukazuje nam bajkowe życie nastolatków z Ameryki, którzy dzięki temu, ze ich rodzice są bogaci, a oni sami (nastolatkowie) nawet ładni, myślą, że mogą władać światem. Ale tak nie jest. Najlepszym przykładem na to jest opisana historia Sam, która przeżywa swój najgorszy dzień w życiu 7 razy. I każdego dnia czuje się inaczej i staje sie inna. Rozumie, że pieniądze nie są wszystkim. Zmienia się na lepsze.
Książka na początku wydawał mi się nudna. Pomyślałam, kolejna książka o idealnym życiu boskich nastolatków z Ameryki. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron zmieniłam zdanie. Sam porwała mnie w wir swoich przeżyć, uczuć.
Książka nie kończy sie szczęśliwie. Dzięki właśnie takiemu zakończeniu daje do myślenia.
Powieść jest urzekająca. Uważam, ze warto sięgnąć po debiutancką książkę pani Lauren Oliver. Mi się spodobała....