Co jakiś czas lubię sięgać po kryminały, ale takie, których akcja toczy się w czasach mniej nam współczesnych. Lubię, kiedy zagadki rozwiązuje się za pomocą „głowy”, gdy bohaterowie muszą się wykazać nie tylko sprytem, ale też logicznym rozumowaniem, kiedy liczy się inteligencja a nie siła. Teraz by znaleźć mordercę czy odnaleźć skarb, do wszystkiego wykorzystuje się komputery, telefony, internet, badania DNA, itp. A kiedyś, to były czasy, nikt nie szedł na skróty, każdy naprawdę musiał się wykazać i pomyśleć, by do czegoś dojść.
Wolny Gdańsk. Wielkimi krokami zbliża się druga wojna światowa, jednak pomimo rosnącego niepokoju, ludzie nadal pracują, robią zakupy, czy popołudniami spacerują. Każdy na swój sposób stara się żyć normalnie, jednak nie każdemu jest to dane. Dyrektor w Komisariacie Generalnym Rządu RP, pan Noskowski dostaje propozycję nie do odrzucenia. Ktoś twierdzi, że jest w posiadaniu „Gdańskiego depozytu” i chce koniecznie go oddać w polskie ręce. Z tym, że to oddać, to nie do końca tak za darmo, i wcale nie tak prosto do rąk. I tu sprawa się komplikuje, bo żeby odzyskać tajemniczy depozyt, trzeba wtajemniczyć w całą tą akcję jak najmniejszą liczbę osób, a z czasem okazuję się, że co raz więcej osób chce go mieć dla siebie.
Kto za tym wszystkim stoi, i co tak naprawdę znajduje się w tym depozycie, tego już nie zdradzę, mogę tylko powiedzieć, że szykuje się niezłe zamieszanie.
Pierwszy raz mam do czynienia z twórczością pana Piotra Schmandta i jestem mile zaskoczona. Nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać, a dostałam całkiem dobry kryminał z niezwykłą zagadką i całą plejadą czarnych charakterów. I wcale najważniejsze nie jest, kto kogo zabił, ile jeszcze osób zostanie wplątanych w tą intrygę, tak naprawdę liczy się tylko to, co zawiera tajemniczy depozyt i komu się on bardziej należy – stronie polskiej ? a może niemieckiej?
Jednak, jeśli ktoś się spodziewa lekkiej książki, to się zawiedzie. Już od samego początku trzeba się mocno skupić, by nie pogubić się w tych wszystkich wydarzeniach i bohaterach, których jest całkiem sporo. Bo autor oprócz zagadki, serwuje nam bardzo realny obraz społeczeństwa polskiego. I tak poznajemy nie tylko elitę zamieszkującą Gdańsk, znudzone żony urzędników państwowych, ale też zwykłych ludzi, jak i margines społeczny. A wszystko to opisane językiem adekwatnym do warunków w jakich żyli bohaterowie. Tu należą się wielkie brawa dla autora, właśnie za stworzenie takiej autentyczności wydarzeń i czasów. :)
„Gdański depozyt” Piotra Schmandta, to bardzo dobry kryminał, którego akcja bardzo szybko nabiera tempa i nie pozwala nam nawet na chwilę wytchnienia. To książka, która zapewni nam nie tylko rozrywkę w postaci tajemniczego depozytu, ale pozwoli też bliżej przyjrzeć się tym niespokojnym czasom, w jakich przyszło żyć mieszkańcom Wolnego Miasta Gdańsk. Polecam wszystkim tym, którzy mają ochotę na kryminał, w którym zagadkę rozwiązujemy nie dzięki zdobyczą techniki, ale dzięki poświęceniu, wielkiemu sprytowi, no i oczywiście inteligencji.