Wśród wielu mieszkańców Europy, którzy od XVII w. przybyli na dłużej bądż krócej do tego kraju, Polaków była naprawdę duża grupa.
Należeli do nich przede wszystkim misjonarze (głównie jezuici), którzy z polecenia rzymskich władz udawali się na misje w Chinach, żeby szerzyć wiarę chrześcijańską. Druga grupa, która przybyła dosyć licznie do Chin to polscy patrioci, którzy zostali wygnani lub sami uciekli z kraju podczas powstań lub rozbiorów. Często byli oni aresztowani przez carskie władze i trafiali na zesłanie hen daleko, na krańce rosyjskiego imperium, aż pod granicę chińską. Stamtąd już był krok do Chin. Była wśród nich grupa (całkiem zresztą liczna), której udało się uciec z gułagu i przedostać do Chin.Kolejna niestety zbyt liczna grupa polskich odkrywców Chin, to urzędnicy i dyplomaci, którzy będąc zdrajcami lojalnymi wobec zaborczych władz, brali udział w licznych rosyjskich misjach dyplomatycznych i ekspedycjach naukowych do Chin.
Jako ciekawostkę podam wam, że pierwszym Polakiem, który już w XIII w. dotarł do Chin był wrocławski mnich, franciszkanin Benedykt Polak. W lipcu 1246 r. Benedykt Polak stanął przed obliczem Wielkiego Chana. Był to pierwszy kontakt Starego Świata z Imperium Mongołów, na długo przed wyprawą Marco Polo. Polak był współtowarzyszem papieskiej misji do stolicy mongolskiej – Karakorum. Wyprawa była poselstwem papieża Innocentego IV na dwór chana mongolskiego Gujuka. Celem poselstwa było zawarcie sojuszu z Mongołami przeciwko muzułmanom, którzy zajęli Ziemię Świętą oraz dla zbadania sił tatarskich.Kolejna grupą odkrywców Chin, o której wspomina Edward Kajdański, byli polscy budowniczowie także niezwykle licznie przybywali na przestrzeni XVII i XIX w. do Chin. Budowali przede wszystkim kolej wschodniochińską.
Wśród osób prezentowanych przez autora jest także Witold Urbanowicz. Był on jedynym polskim pilotem, który walczył z Japończykami w stacjonującej w Chinach, w Kunmingu amerykańskiej eskadrze myśliwców, tzw. latających tygrysów. Swój pobyt opisał on w książce Ogień nad Chinami, której fragmenty Kajdański także przytacza.
Do najsłynniejszych odkrywców Chin wymienionych w książce należą: Ignacy Krasicki, Maurycy Beniowski, Jan Potocki, Józef Gieysztor.
Autor opowiada także o wielu innych, mniej nam znanych, ale także niezmiernie fascynujących postaciach.
Sylwetka każdego z podróżników czy misjonarzy jest bardzo szczegółowo opisana w książce. Autor dołączył także bardzo dużą ilość przypisów. I co dla mnie szczególnie istotne, przypisy znajdują się u dołu książki, nie na jej końcu, co zdecydowanie ułatwia ich śledzenie.
Poza tym duża ilość zdjęć, planów i rycin, które sprawiają, że lektura jest jeszcze ciekawsza. Czytając książkę Kajdańskiego, czułam się, jak kolejny odkrywca, zagłębiałam się bowiem w nieznane mi dotąd karty historii Polaków, z których na prawdę możemy być dumni.
Gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę wyjątkową pozycję, tym bardziej, że zarówno od strony merytorycznej, jak i od strony czysto estetycznych doznań czytelniczych, jest to doskonała pozycja, a z każdej kolejnej strony wyziera ogrom pracy, jaką autor włożył w zgromadzenie tak dużej ilości materiałów.
Gorąco zachęcam do lektury tej wspaniałej pozycji.