Aiden Thomas to młody autor, pochodzący z Oakland w Kalifornii. Aktualnie mieszka w Portland w stanie Oregon. To bestsellerowy autor „The New York Times”, znany z tego, że nie potrafi odgadnąć zakończeń książek i filmów, a książki w biblioteczce układa według kolorów. Jako Latynos oraz osoba queer i trans, Aiden Thomas opowiada się za różnorodną reprezentacją we wszystkich mediach. Do jego szczególnych talentów należą: cytowanie „The Office” oraz kończenie zdań słowami „is my FAVORITE”. „Strażnicy dusz” to jego debiut literacki.
Głównym bohaterem powieści jest Yadriel, transpłciowy homoseksualny nastolatek, który ma dar widzenia i komunikowania się ze zmarłymi. Nie jest to jakaś szczególna umiejętność, bo każdy w jego społeczności komunikuje się z duchami. Nie każdy jednak ma możliwość odsyłania dusz do krainy zmarłych. Robią to mężczyźni, którzy podczas specjalnej ceremonii otrzymują błogosławieństwo od Pani Śmierci i zostają związani ze swoim przewodnikiem magicznej mocy (portaje). Ceremonia odbywa się po ukończeniu piętnastego roku życia. Ceremonia Yadriela została przełożona. Chociaż skończył już szesnaście lat, nie otrzymał swojego portaje. Jego rodzina w niego nie wierzy, nie rozumie go i przypisuje mu żeńską rolę w społeczności. Yadriel chce im pokazać, kim naprawdę jest i na co go stać, dlatego postanawia odprawić ceremonię na własną rękę i uzyskać od Pani Śmierci błogosławieństwo. Z pomocą kuzynki zakrada się do kościoła i poddaje rytuałowi. Na własną rękę również postanawia rozwiązać sprawę zabójstwa kuzyna. Na jego drodze staje duch przystojnego Juliana, który nie jest gotowy odejść w zaświaty. Julian i Yadriel odkrywają, że mogą sobie wzajemnie pomóc. Im więcej jednak czasu spędzają razem, tym trudniej im się rozstać.
Debiut? Jaki debiut! Kompletnie nie czuć, że ta pozycja to pierwsza książka Aidena Thomasa. Gdyby nie fakt, że przeczytałam taką informację w notce na temat autora, nie domyśliłabym się tego. Łatwiej dałoby się w to uwierzyć, gdyby nie świetny, zaskakująco dojrzały styl autora. Jego powieść jest szczegółowa i dopracowana w każdym calu. Do tego to świetnie wyważona powieść, oscylująca między tajemniczym, nieco mrocznym fantasy young adult, wciągającym kryminałem, a przejmującym paranormalnym romansem LGBTQ+. Trudne tematy poruszone w książce zostały opowiedziane lekkim tonem, jednak w taki sposób, aby nie umniejszać ich wagi. A wplecione w genialnie skonstruowaną historię o chłopaku komunikującym się z duchami zyskały na świeżości i wiarygodności. Szczególnie ciekawie ukazana została walka o akceptację i uznanie głównego bohatera powieści, który jest osobą transpłciową, homoseksualną. Yadriel, mimo że nie zawsze czuje się dobrze we własnej skórze, nie ma problemu z określeniem swojej tożsamości płciowej. Taki problem ma jednak jego rodzina, która widzi w nim kobietę i taką rolę w społeczności próbuje mu narzucić. Powieść rozpoczyna się w momencie, kiedy Yadriel razem z kuzynką zakradają się do kościoła po to, aby samodzielnie odprawić ceremonię, w trakcie której chłopak zostanie pobłogosławiony przez Panią Śmierci i związany ze swoim przewodnikiem magicznej mocy. Co z kolei umożliwi mu wywiązywanie się z pełnienia męskiej roli w swojej społeczności. Tylko wtedy bowiem będzie mógł odsyłać dusze do krainy zmarłych. Rodzina odmówiła mu owej ceremonii, mimo że przekroczył już wiek, w którym ona się odbywa. Przykro patrzeć, jak bardzo ten młody człowiek pozbawiony jest wsparcia bliskich, którzy w takim momencie powinni przy nim być. Nie rozumieją go, nie próbują nawet zrozumieć.
Thomasowi udało się namalować wyjątkowo dobry portret głównego bohatera. Być może dlatego, że sam jest osobą queer i trans i wie, przez co taka osoba przechodzi. Z ogromną delikatnością, wyczuciem i w interesujący sposób sportretował Yadriela, przedstawiając go w różnym świetle i w różnych rolach, wynikających raz z pełnionej przez niego funkcji, innym razem z perspektywy jego wewnętrznych rozterek. Żadna z postaci przedstawionych w książce nie jest przerysowana, wszystkie wypadają niezwykle autentycznie. Do tego stopnia, że można odnieść wrażenie, że czyta się wycinek z życia prawdziwych ludzi. Niezwykłych wprawdzie, ale z krwi i kości. Pomysł na fabułę i realizacja tego pomysłu to wisienka na torcie tej powieści. Fantastyczna jej odsłona jest genialna! Czegoś takiego na pewno jeszcze nie czytaliście. Sam fakt osadzenia akcji w niespotykanych realiach już przemawia na korzyść książki. Jeśli dodamy do tego meksykański klimat, mocno w książce odczuwalny, szczyptę magii i silnie zarysowany wątek LGBTQ+, otrzymujemy powieść idealną. W tej książce dzieje się tak dużo, że nie mam mowy o tym, aby choć przez chwilę się nudzić. Akcja jest wyrównana, nie pędzi zbyt szybko, ale też nie wlecze się. Przyspiesza, kiedy jest to konieczne i zwalnia, aby można było lepiej poznać ten nowy świat i prawa nim rządzące. A trzeba przyznać, że autor wyjątkowo przyłożył się do konstrukcji świata. Świat przedstawiony zachwyca liczbą detali, bogactwem, różnorodnością. Jest drobiazgowy i dopieszczony. Bardzo chętnie się w nim przebywa i opuszcza go z ogromnym smutkiem.
Zakochałam się w tej powieści. I nawet nie wiem, w czym bardziej. W stworzonym od podstaw świecie na pewno, w opowieściach o latynoskich zwyczajach i tradycjach również, w bohaterach jak najbardziej, w pięknie przedstawionych relacjach międzyludzkich (przyjaźń między Yadrielem i Martizą jest urzekająca!) i w klimacie panującym w powieści oczywiście też. No we wszystkim po prostu. Uwielbiam Juliana za jego prostolinijność i jednoczesne zbuntowanie przeciwko światu, za troskę o najbliższych, za walkę o słuszną sprawę. Kocham też innych bohaterów, bo są zabawni, barwni, wielowymiarowi i nie tak łatwo jest ich rozgryźć. Jest jedna rzecz, która przeszkadzała mi w tej powieści od samego początku. Słowniczek z tłumaczeniem obcojęzycznych słów i zwrotów znajduje się na końcu książki. A ponieważ nie jest to język angielski, to tłumaczenie jest potrzebne. I nie dość, że nie zostały przetłumaczone wszystkie słowa, a pojawia się ich od początku sporo, to bardzo przeszkadza umiejscowienie tego tłumaczenia na końcu, a nie na bieżącej stronie. Przeszkadza w płynnym poznawaniu tej historii. Sprawdzanie tłumaczenia co chwilę wybijało mnie z rytmu. Jest to jednak mój jedyny zarzut, a powieść mimo to gorąco każdemu polecam! To cudowna, magiczna opowieść, która spodoba się nie tylko młodym miłośnikom fantastyki, ale każdemu, kto lubi nietuzinkowe, świetnie napisane, poruszające istotne tematy historie.
Recenzja pochodzi z bloga:
„Strażnicy dusz” Aiden Thomas – maitiri_books (wordpress.com)