Przez pierwszą część tej książki byłam lekko zawiedziona, gdyż jest tu znacznie więcej fantasy, którego niezbyt lubię. W tomie tym, zdradzę, Nefas schodzi do zaświatów, a potem świat powieści zaroił się od niesamowitości. Mitologia słowiańska pokazana została jako działająca i potężna siła, która w czasie powieściowym miała wciąż wielu wyznawców. Zasadniczo jednak jednak wydarzenia wynikają z charakterów i postaw postaci, z tego czy te postacie dążą do dobra czy do zła, czy kierują się zemstą, chęcią sławy czy miłością.
Napisałam więc, ze początek 'W zaświatach' mnie rozczarował. Ale szybko się przekonałam, że nadnaturalna interwencja w życie bohaterów to nie jedyne rozwiązania fabularne w tej książce. To obejmuje znaczny okres czasu, ponad 10 lat, gdy niemowlęta stały się w pełni wykształconymi ludźmi i to ich charaktery w znacznej mierze decydowały o zdarzeniach, a nie postacie nie z tego świata. W ostatecznym rozrachunku książkę oceniam więc prawie tak dobrze jak tom pierwszy.
Nie chcę opowiadać fabuły, chociaż dzieje się dużo i na pewno, ci, którzy pokochali tom pierwszy, się nie rozczarują, więc skupię się na omówieniu kilku aspektów książki.
Pierwsza sprawa to warstwa historyczna powieści. W recenzji tomu pierwszego pisałam o tym, że moim zdaniem książka realizuje typ Dumasowski. Tak mi się wydaje. Tutaj wciąż to jest, ale zarazem jest więcej wydarzeń prawdziwych, historycznych. Na przykład wojny z Cesarzem i bitwy, o których mamy dwie wersje: oficjalną, z kroniki Galla Anonima i nieoficjalną, tę Nefasa, pełną zdrad, intryg, mało patetycznych zdarzeń, ale fascynujących. Postacie historyczne przeplatają się z fikcyjnymi.
Druga sprawa to problem ludzkich przeznaczeń i tego czym jest życie i kto je kształtuje. Nefas mówił już o tym w pierwszym tomie, ale tutaj jest tego więcej. Wiemy, że losy trójki dzieci naznaczył Trygław. W tomie drugim dzieci te rosną, zaczynają ujawniać swoje charaktery i pokazywać jakie są naprawdę. Ta warstwa książki mnie naprawdę zaciekawiła, gdyż Władysław, Jaksa i Alba to bardzo ciekawe postacie. Troszkę mają cech po przybranych rodzicach, troszkę po prawdziwych i bardzo jest ciekawe co bardziej kształtuje dziecko: wychowanie czy geny. Nefas oczywiście nie wiedział co to są geny, ale opieka nad nimi była naprawdę pracochłonna i wymagała od niego wyprężania sprytu i rozumu. A bohaterowie i tak robili wszystko po swojemu. Okazuje się, że człowiek ma ograniczony wpływ na swoje losy, że życie jest przekorne i nie zawsze dzieje się to, czego pragnęliśmy, a szczególnie czego pragnął Nefas.
Bardzo mnie zaintrygowało wprowadzenie gdzieś tak w drugiej połowie książki wątku z tajemniczym mnichem już w starości Nefasa, gdy zaczął spisywać swoją prawdziwą kronikę. Wątek ten zostawiono na część trzecią, na którą przyjdzie mi czekać do przyszłego roku.
Podsumowując, kompletnie wsiąkłam w świat 'Xiąg Nefasa'. Bardzo mnie ciekawi co się stanie z Nefasem, Jarkiem i trójką dzieci-ale już nie dzieci, których losy wymieszał Trygław.
ps. Nie dowiem się, bo nie ma dalszych części.