Dałam szansę polskiej fantastyce, moje oczekiwania były naprawdę niewielkie, ale jednak wynudziłam się za wszystkie czasy czytając tę książkę.
Wyobraźcie sobie taką typową wieś w średniowieczu, gdzie ludzie wierzą w różne dziwne rzeczy, atakują różne stwory. Tutaj mamy groźnego kruka który panoszy się i porywa wszystkich z wioski, tak, że nie zostaje nikt. Więc uwaga wszyscy w tej krainie nic nie wiedzą o tym stworzeniu, nic kompletnie nie robią, ale gdy Evah zostaje pozbawiony rodziców przez żelaznego kruka i tylko on razem z siostrą uchodzi z życiem postanawia, że on już jest dorosły, bo 14 lat to już wystarczająco by mógł odszukać tego kruka i go zabić. A tyle wielkich wojowników i wszyscy czekali właśnie aż on się tym zajmie.
Pomysł sam w sobie nie jest zły, wykonanie też nie, bo technicznie wszystko tam gra, ale w tej książce nie ma żadnej, ale to żadnej akcji czy wydarzeń które napędzałby tę akcję. Potwornie nudziłam się czytając te książkę, nic mnie nie ciekawiło i zastanawiam się jak ona zaciekawiła innych na tyle, że im się podobało. Z jednej strony wiem, że to początek serii i przecież jakoś trzeba zacząć. I poniekąd to rozumiem, ale tam praktycznie nic się nie działo! Czytając to miałam wrażenie, że autor opisuje mi miesiąc z życia wioski, a nie jakieś mroczne wydarzenia, tajemnicze wędrówki i dziwnych starców. Autor nie wlał w tę fabułę żadnych emocji, po prostu czytacie to i umierają rodzice głównego bohatera, a ja takie aha, ok i czytam dalej. Tak więc nie spodziewajcie się, że Was tutaj coś poruszy.
Ale wiecie co, znalazłam błąd, logiczny w prawdzie, ale jestem bardzo ciekawa czy go poprawili w finalnej wersji. Jeśli ktoś ma finalny egzemplarz piszcie to ogarniemy czy to poprawili.
Tak sobie patrzę na okładkę i widzę, że autor jest ceniony w swojej branży powieści fantastycznych, serio? Po tej książce nie czuję się zachęcona do przeczytania jego poprzednich książek chyba, że ta trylogia wejdzie na wyższy poziom przy drugiej części, ale na razie się tym nie martwię.
Jednak wydaje mi się, że mam takie wrażenia, dlatego, że ta książka jest skierowana do młodszego czytelnika, dla dzieci. Świat nie jest zbyt rozbudowany, bohaterów nie ma dużo, a język jakim jest napisana jest prosty i grzeczny. Co jest takim już sygnałem, że to jest książka dla dzieci by wprowadzić je do świata fantasy, by powoli przekonywały się do mocy wyobraźni i to jakie stwory czy inne rzeczy można wymyślić chociaż nic takiego nie istnieje.
To co mnie denerwowało, był to jednak brak opisów otoczenia, autor skupił się na wewnętrznych przemyśleniach, które sprowadzały się do jednego i tego samego czyli muszę zabić żelaznego kruka choćbym miał zginąć. Naprawdę ktoś musiałby się postarać żebym przeczytała kolejną część, bo niestety jestem zawiedziona i znudzona. Autor nie stworzył jakiejś bardzo odkrywczej fabuły, jedynie ciekawa jestem żelaznego kruka, czemu robi te wszystkie napaście, ale wystarczy mi to że ktoś miły opowie mi wszytko o tym.
Nie oceniam tej książki jako kompletny dramat, ale mogło być dużo lepiej. Brakuje czegoś tej książce jeśli miała być przeznaczona większej grupie odbiorców niż dzieci.