Chciałabym przedstawć Wam kolejną książke fantasy, która skusiła mnie swoim ciekawym opisem. Tym razem jest to coś dla nastolatków, ale pewnie zdążyliście się już przekonać o tym, że to mnie nie powstrzymuje przed czytaniem. Jeżeli mam ochotę na taką lekturę to koniecznie muszę ją przeczytać bez względu na przedział wiekowy do którego jest skierowana książka :) Maximum Ride to cykl czterech książek o przygodach kilkorga przyjaciół. Jednak nie są to zwykli przyjaciele - to stado. Nie są to nawet zwykli ludzie - to mutanty. Ta ostatnia nazwa brzmi dziwnie i nieco strasznie prawda? Jednak wcale do nich nie pasuje. Mi osobiście mutanty kojarzą się z czymś brzydkim, dziwnym, z wadą. Bohaterowie tej książki mają natomiast dar. Tak bym to nazwała...
Maximum Ride to czternastolatka opiekująca się kilkorgiem innych dzieciaków. Ta szóstka przyjaciół nazywa siebie stadem, a ona jest ich przywódczynią. To właśnie ta młoda dziewczyna zajmuje się młodszymi członkami stada, to ona podejmuje ważne decyzje, to ona ich karmi i dba o bezpieczeństwo. Tak jak wspominałam wyżej ta grupka dzieciaków to mutanty. Tak zostały nazwane ponieważ zostały "wyhodowane" w pewnym dziwnym i strasznym laboratorium zwanym "Szkołą". Nie są oni zwykłymi dzieciakami ponieważ szaleni naukowcy postanowili sprawdzić czy uda im się stworzyć ludzi-ptaki i wiecie co? Udało im się to. Czternastoletnia Maximum, Kieł, Iggy, jedenastoletnia Kuks, ośmioletni Gazownik i sześcioletnia Angela. Każda z tych sześciu osób posiada skrzydła - piękne wielkie skrzydła. Każda z nich potrafi latać, ma lekkie i puste w środku kości, ma nadludzką siłę, a na dodatek każde z nich ma dodatkowo jakieś zdolności. Max na przykład słyszy w głowie głos, Kuks widzi pewne rzeczy poprzez dotknięcie czegoś, Angela czyta w myślach, wpływa na decyzje innych i potrafi oddychać pod wodą... Z pomocą jednego z "Fartuchów" czyli naukowca o imieniu Jed cała szóstka uciekła z tego okropnego miejsca gdzie znęcali się nad nimi i robili okropne eksperymenty. Teraz byli wolni... I wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że ścigali ich bezlitośni i okropni Likwidatorzy. Pół ludzie pół wilki. Ich celem było dorwanie Max i jej przyjaciół i doprowadzenie z powrotem do Szkoły. Jednak Maximum na to nie pozwoli. To ona jest odpowiedzialna za te dzieciaki i będzie chronić je za wszelką cenę. Będzie się nimi opiekowała nawet wtedy kiedy konieczna będzie tułaczka po całym kraju...
Powiem szczerze, że pomysł na książkę bardzo ciekawy. Napisana jest ona w formie opowieści głównej bohaterki czyli Max. Dzięki temu jest ona zdecydowanie bardziej "swojska", taka prosta i ciekawa. Zawiera wiele różnych komentarzy narratorki dzięki czemu niejednokrotnie można się przy niej uśmiechnąć.
Historia tych dzieciaków jest naprawdę ciekawa. Miejscami zabawna, miejscami straszna. Cały czas trzyma w napięciu bo do samego końca nie wiadomo jak to się zakończy. I tak naprawdę po przeczytaniu tej pierwszej części najlepiej od razu chwycić po kolejną, bo akcja toczy się dalej, a ciekawość tego co jeszcze przydarzy się uskrzydlonym dzieciakom jest wielka :) Fabuła jest pomysłowa i na pewno oryginalna. Trzyma w napięciu, zaskakuje, rozbudza wyobraźnie, robi wrażenie i zachęca do czytania w każdej wolnej chwili... Ja właśnie to czułam podczas lektury. I mimo, że jest to opowieść o nastolatkach i zapewne dla nastolatków to mi czytanie tej książki sprawiło przyjemność. Byłam naprawdę zaciekawiona i z ogromną chęcią sięgnęłam po drugą część. Wszystkie cztery części czekają więc i Wy koniecznie po nie chwyćcie :)