Dzieci mają tą cudowną cechę, że są otwarte na wszystko, nawet jeśli coś jest nieprawdopodobne. Dla nich nie na rzeczy niemożliwych, wierzą w to, że wszystko może się stać, że wszystko jest do zrobienia trzeba tylko tego chcieć. Bo my dorośli wszystko sami sobie utrudniamy i stwarzamy problemy. A czasami niektóre sprawy są naprawdę proste, tak albo nie, i koniec.
Molly Smith to siedmiolatka, której tato prowadzi gabinet weterynaryjny. Dziewczynka uwielbia spędzać w nim każdą wolną chwilę ponieważ bardzo kocha zwierzęta. Gdy ich właściciele przychodzą z nimi do weterynarza mała rozmawia ze zwierzętami i je pociesza, robi wszystko by się nie bały i uspokoiły. Gdy Molly pewnego dnia zaraz po szkole udaje się do kliniki w poczekalni spotyka Sarę, która przyniosła ze sobą kota, Iskierka. Zaopiekowała się nim, ale nie może zostać u niej na zawsze, bo jej pozostałe koty nie znoszą zguby. Iskierek szybko zauważa, że Molly jest niezwykłą dziewczynkom, tak jak on nie jest zwykłym kotkiem… Siedmiolatka szybko dowiaduje się o tym, jak i o zadaniu, które przed nią stoi. Jakie zadanie, zapytacie? O tym, moi drodzy, musicie przekonać się sami.
Od czasu do czasu odzywa się we mnie moje wewnętrzne dziecko, pragnące jakiejś literatury typowo dziecięcej. Przyznaję, że chętnie mu wtedy ulegam. Lubię sięgnąć czasem po książeczki skierowane dla najmłodszych czytelników, w których wszystko dobrze się kończy oraz to co nieprawdopodobne staje się czymś na porządku dziennym. No i te ilustracje… Czasem kolorowe, a czasem czarno białe, pobudzające wyobraźnię.
„Kotka czarownicy” przeczytałam z wielką radością i przyjemnością. Przez parę chwil pobyłam z Molly, która jak na siedem lat jest bardzo mądra, odważna i opiekuńcza. Trochę przypomina mi mnie samą w tym wieku. Również pragnęłam mieć swojego zwierzaka, a wszystkimi innymi opiekowałam się jak kwoka. Z miejsca polubiłam dziewczynkę za to jaka jest i właśnie jej miłość do zwierząt. Książeczkę czyta się szybko i ciekawie. Jest w niej wszystko co mogło by zainteresować młodego czytelnika. Spotkamy przygodę, trochę magii oraz sympatycznych bohaterów. Autorka nie używa zbyt trudnego słownictwa, dlatego też dzieci bez problemu mogą same zagłębić się w czytanie oraz oglądanie obrazków.
Holly Webb w swoich książeczkach prócz opisywanych zabawnych i poruszających serce perypetiach bohaterów porusza również ważne tematy. W tym przypadku jest to odpowiedzialność oraz posłuszeństwo. Iskierek nie zgubił by się gdyby posłuchał swojej właścicielki. Molly zaś musi się nauczyć odpowiedzialności by mogła mieć swojego zwierzaczka. Tematy te są ładnie wplecione w historię i z pewnością nie znudzą odbiorcy, a nawet mogą zachęcić do rozmów oraz wyciągania wniosków z poznanej historii.
„Kotka czarownicy” polecam rodzicom, których dzieci lubią twórczość pani Webb. Zapewniam, że wasze pociechy z radością dorwą się do jej nowej serii, przy której oprócz zabawy też się czegoś nauczą.