Agatha Christie urodziła się we Francji. Zanim została pisarką pracowała jako pielęgniarka, gdzie poznała lekarstwa, roztwory i leki, które nie raz przydały się jej podczas pisania powieści. Jednym z przykładów wykorzystania tego doświadczenia jest bez wątpienia książka pt. „Dziesięciu murzynków”.
W oryginale książka wydana została w 1939 roku. Opowiada o wyprawie ósemki obcych sobie ludzi na Wyspę Murzynków. Zostają oni na nią zaproszeni przez U.N. Owena, który postanowił ich ugościć w nowej posiadłości. Jednak pan domu nie zjawia się. Do gości dołącza dwójka służących – w ten sposób jest ich od tego momentu dziesięcioro. Nie są to jednak zwykli goście – każdy z nich ma coś na sumieniu. Albo raczej kogoś. Na dodatek oskarżenia, które padają pod ich adresem nie są jedynie pomówieniami – ktoś wyraźnie w nie wierzy i zaczyna mordować przybyszy. Na dodatek nie wiadomo kto. Podejrzenia padają od jednej osoby do drugiej, tworząc atmosferę grozy, niepewności i szaleństwa…
Christie stworzyła niesamowity kryminał. Czytelnik zmienia zdanie co do tożsamości mordercy z każdą kolejną stroną. Nic nie jest pewne. Bohaterowie są świetnie skonstruowani – różnorodni, o odmiennych temperamentach. To mieszanka różnych charakterów, co sprawia, że czytelnik nie nudzi się czytając.
Książka podzielona jest na rozdziały, a każdy z nich na podrozdziały, gdzie większość z nich jest poświęcona innemu bohaterowi. Poznajemy perspektywę myślenia wielu osób w ciągu czytania, co jest ciekawym zabiegiem. Podrozdziały są krótkie, czyta się je błyskawicznie, tak samo jak całą książkę.
Mam jednak zastrzeżenia co do technicznej strony książki – wiele razy brakowało mi polskich znaków w słowach, zdania były albo zbyt długie albo zbyt krótkie (czasem pojedyncze zdania mogłyby stać się jednym, co wyglądałoby o wiele estetyczniej). Na dodatek często zmieniał się czas w narracji – w kilku podrozdziałach spotkałam się z mieszaniną czasu przeszłego i teraźniejszego.
Jeśli chodzi o historię to wydaje mi się ona bardzo ciekawa – pierwszy raz miałam okazję czytać książkę Christie, gdzie popełniono więcej niż trzy morderstwa. Na dodatek ponownie nie mogłam odgadnąć kto jest zabójcą.
Powieść ta należy moim zdaniem do klasyku gatunku kryminałów. Jest świetnie skonstruowana, trzyma w niepewności, ma wiele zagadek i przewrotów akcji. Dodatkowo pokazuje świetnie psychikę ludzką podczas zagrożenia. Jeden z bohaterów nawet zwrócił uwagę na to, że zaczynają się zachowywać jak zwierzęta. Emocje brały nie raz górę nad zdrowym rozsądkiem, wszyscy patrzyli się sobie na ręce, zachowywali się nieracjonalnie.
Bohaterowie to najlepszy punkt powieści moim zdaniem. Dobrani są ze względu na różnice charakterów, dzięki czemu możemy zobaczyć różne reakcje na to samo zdarzenie.
Czytając „Dziesięciu murzynków”, spędziłam miło czas, główkując nad tym, kto jest mordercą oraz nad tym co dalej stanie się z pozostającymi przy życiu. Kolejny raz nie zawiodłam się na Christie.
Komu mogę polecić tę książkę? Tym, którzy nie czytali jeszcze nic tej autorki. Oprócz tego każdy miłośnik kryminałów, zagadek i główkowania powinien sięgnąć po tę pozycję, bo naprawdę warto.