Wychodzę z założenia, że czytanie nie tylko ma być przyjemnością, ale także ma w jakiś sposób wpływać na nas samych. Rozwijać nasze poglądy, rozszerzać horyzonty, ułatwiać wysłania lub po prostu powiększać naszą wiedzę. Dlatego też większość woluminów w mojej bibliotece to szeroko rozumiana literatura faktu. Jedną z ostatnio zdobytych, a teraz już także przeczytanych książek, które powiększyły mój dumny stos jest "Dziennik Kata". Gwarantuję Wam, że inaczej spojrzycie na przez lata stosowaną karę śmierci i tytułowy zawód kata.
O książce:
John Ellis, fryzjer z Rochdale, był urzędowym katem przez dwadzieścia trzy lata, od 1901 do 1924.
Elis miał głębokie poczucie obowiązku. Wierzył, że jego najważniejszym zadaniem jest wykonać egzekucję możliwie jak najszybciej, by ograniczyć do minimum cierpienie ofiary.
Był także wyczulony na szczegóły - przed egzekucją sprawdzał podest raz i drugi, by wszystko poszło jak należy. Nie zawsze się to udawało.
Ellis uczestniczył w dwustu trzech egzekucjach i czerpał olbrzymią dumę, że w toku swojej kariery kata doświadczenie pozwoliło mu wprowadzić innowacyjne zmiany, dzięki którym wieszanie przebiegało szybciej i było mniej dotkliwe dla skazańców.
Przez okres swojej pracy powiesił on paru najbardziej znanych kryminalistów Wielkiej Brytanii, między innymi dra Crippena, majora Herberta Armstronga, Edith Thompson i sir Rogera Casementa, schwytanego w Irlandii podczas pierwszej wojny światowej i skazanego na szpiegostwo.
Jak zachowywali się Ci wszyscy zabójcy w ostatnich chwilach swojego życia, stojąc na szubienicy?
Kto ginął jak bohater, kto jak tchórz?
Nikt nie znał odpowiedzi lepiej niż właśnie John Ellis.
"To kat podejmuje decyzję o wysokości spadu, on i tylko on. Uprzednio ocenia wagę i wzrost skazańca, a także wszystkie inne czynniki, które należy uwzględnić. Decyzja ta ma kluczowe znaczenie, bo jeśli nie doszacuje się spadu, ofiara nie umrze od razu od pęknięcia szyi - a na tym polega nowoczesna metoda wieszania - lecz się udusi. Jeśli natomiast przeszacuje się spad, szarpnięcie może oderwać skazańcowi głowę" (29 str).
Moje zdanie:
"Dziennik kata” autorstwa Johna Ellisa to kolejny tytuł cyklu pt. „Rozmowy z katem” Wydawnictwa Aktywa.
Chociaż tytuł sugeruje inaczej, to jednak książka nie ma wcale wyglądu dziennika. Nie ma w niej dat i godzin, czy wydarzeń opisanych dzień po dniu. To bardziej literatura z gatunku biograficznych, w której autor, będący także głównym bohaterem opisuje szczegóły swojej pracy i zabiera czytelnika za kulisy niechlubnego zawodu, dzieląc się swoimi wspomnieniami z najbardziej zapamiętanych egzekucji. Każda z nich opisana jest w sposób wyjątkowy, bo każdy człowieka zdaje się umierać inaczej.
Pomimo poruszanego trudnego tematu jakim jest sama kara śmierci i ciężaru emocjonalnego towarzyszącemu czytelnikowi książkę czyta się szybko. Napisana jest prostym i zrozumiałym dla każdego językiem. Nie ma w niej krwawych i nieprzyjemnych opisów ani mrożących krew w żyłach historii. Sama książka ma raczej charakter opowieści i wspomnień snutych przez samego autora.
To dzięki nim dowiemy się jak wyglądały przygotowania szubienicy, przebiegało samo powieszenie i jak traktowano więźniów skazanych na śmierć.
Na koniec otrzymujemy epilog napisany przez Redakcję True Crime Library, który opowiada o końcu samego Johna Ellisa, o jego życiu na emeryturze i późniejszej śmierci.
Plusem tej książki jest niewątpliwie jej autentyczność, a największe wrażenie robią zawarte w treści zdjęcia skazanych.
Książka zadowoli nawet najbardziej wymagającego wielbiciela literatury faktu.
"Jeden ze strażników, wstrząśnięty tym, co się stało, zapytał mnie później, czy wypijam drinka przez egzekucją.
Często zadawano mi to pytanie. Z przyjemnością mogę powiedzieć, że jedynym napitkiem po jaki sięgałem, był filiżanka mocnej herbaty" (25 str)
https://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/2019/05/dziennik-kata-john-ellis.html