Natasha Farrant "Dzieci z zamkowej skały", przełożyła Dominika Ciechanowicz,
"Przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda,
Świat jest piękny, czy to znasz?
Otwórz oczy, patrz, otwórz oczy, patrz!
La, la, la... otwórz oczy, patrz"
Słowa oraz melodia piosenki skomponowanej przez Waldemara Kazaneckiego, ze słowami Andrzeja Tylczyńskiego, do filmu z końca lat sześćdziesiątych "Do przerwy 0:1" towarzyszyły mi non stop podczas lektury "Dzieci z zamkowej skały". Uznałam je bez mała za motto czytanej opowieści, dewizę idealnie odzwierciedlającą przebieg akcji, prowadzącą również do odkrycia drogi, którą dalej chcieliby kroczyć bohaterowie książki, siódmoklasiści Alice, Fergus i Jesse.
Trójka młodych ludzi, dopiero co wkraczających w nastoletni wiek, pewnego dnia spotyka się w nowej szkole z internatem położonej gdzieś w malowniczym otoczeniu szkockiego krajobrazu. Szkole nieco innej niż ta, którą wszyscy znamy, tym razem nie magicznej, choć prowadzonej przez nieco ekscentrycznego majora Fortescue, czującego misję przygarniania zagubionych dusz. Instytucji dającej szansę przeżycia nowej historii, która pomoże otworzyć dotychczas nieznane drzwi. Umożliwi odkrycie w sobie pasji, którą warto byłoby pielęgnować, a w raz z nią najprzyjemniejszej drogi, którą można będzie podążyć w przyszłości.
"Spójrz, bracie, choć raz, trzeźwo na świat, Ceń nauki wszystkie, jeśli masz ambicje, Gdy nadejdzie czas, zawoła nas, Stary las nad rzeką szumem drzew z daleka".
Major Fortescue hołduje z pewnością również dalszym słowom przytoczonej przeze mnie na początku piosenki, bo choć uznaje naukę za ważną, nie boi się również stawiać przed swoimi podopiecznymi nowych wyzwań. Takim będzie dla nich bieg na orientację, podczas którego uczniowie przez trzy dni pozostają bez opieki dorosłych. Okaże się on początkiem szalonej przygody, podczas której Alice, wciągając w nią kolegów, postanowi wyruszyć na poszukiwania ojca, gdyż od jakiegoś czasu nie ma z nim żadnego kontaktu.
Każda przygoda może mieć swój początek w najbardziej nieoczekiwanym momencie. W wielu wypadkach odbywa się również z udziałem przypadkowo spotkanych na drodze osób, które muszą się ze sobą dotrzeć, podzielić obowiązkami i umieć zbudować zespół, któremu będzie towarzyszył duch jedności. Nie zabraknie więc zwątpień, drobnych kłótni, nadchodzącego niebezpieczeństwa, któremu będzie trzeba stawić czoło czy wreszcie zawiedzionego zaufania. Czu będzie możliwe jego odbudowanie?
Przyznam, że kiedy byłam dzieckiem, a potem nastolatką, zawsze lubiłam literacki bądź filmowy motyw szkoły i budującej się grupy przyjaciół, której rówieśnicze więzy wystawiane są na próbę. Nic dziwnego, w sumie młody człowiek sporo czasu przebywa w tym środowisku. "Dzieci z zamkowej skały" łączą wątek szkoły z elementami przygody, a przy okazji pokazują relacje, nawiązujące się pomiędzy bardzo różnymi dziecięcymi charakterami. Wszystko to stanowi dobre podwaliny pod historię, która ma szansę spodobać się młodszemu czytelnikowi, już dziewięcio czy dziesięcioletniemu.
Książka otrzymana z Klubu Recenzenta @nakanapie.pl.